*działa zakładka 'bohaterowie', sprawdź ;)
'Paradise City'
'Paradise City'
Było mnóstwo osób, a całe pomieszczenie pełne dymu. Rozejrzałam się za Duffem, ale nigdzie nie mogłam spotkać go wzrokiem. Steven delikatnym ruchem popchnął nas na przód, byśmy weszły głębiej. Madie za to szybko namierzyła Eve i szturchnęła mnie, abyśmy do niej podeszły. Siedziała ze Slashem i jeszcze innymi kolesiami przy stole w tak jakby kuchni i piła piwo. Tak jakby kuchni, ponieważ przez panujący tam bałagan i stos różnych rzeczy sama nie wiedziałam co to jest, ale stała lodówka i kuchenka, to chyba była kuchnia. Przywitałyśmy się, a Eve wyraźnie się ucieszyła, chociaż w jej zachowaniu i oczach nie tylko widziałam alkohol. Przysiadłyśmy się do nich, ale nie potrafiłam skupić się na tym towarzystwie, ponieważ cały czas szukałam Duffa i przy okazji Axla. Nie po to odstawiłam się, by siedzieć przy stole jak ostatnia kretynka i na nikim nie zrobić wrażenia, prawda? Szepnęłam do Madie, że idę poszukać Duffa, mimo że tak naprawdę łudziłam się, że znajdę rudego wokalistę. Miałam wrażenie, iż ludzi w tym domu z minuty na minute przybywa, i że coraz bardziej zaczyna śmierdzieć. Po drodze otworzyłam okno i spojrzałam na kurtkę Duffa, którą miałam oddać.
- Siemanko, piękna- usłyszałam znajomy głos i poczułam lekki dotyk na ramieniu.
Odwróciłam się i zobaczyłam czarną koszulkę z napisem 'CBGB&OMFUG'. Domyśliłam się kto to był, a dopiero po chwili podniosłam głowę do góry i uśmiechnęłam się.
- Hej, Duff. Jeszcze raz dziękuję za kurtkę, oddaję- wysunęłam ubranie w jego stronę. Odwdzięczył mi się uśmiechem i wziął kurtkę, którą przewiązał sobie w pasie.
- To skoro pofatygowałaś się i tu przyjechałaś, to musimy się razem napić!
- Autem jestem, więc tak nie bardzo- przepraszająco spojrzałam na niego, ale wiedziałam, że nie odpuści tak łatwo. Kiedy zaczął odpowiadać mi, poczułam czyjś wzrok na sobie. Przestałam zwracać uwagę na to co mówi Duff, ponieważ momentalnie odwróciłam się za swoje prawe ramie i zobaczyłam Axla siedzącego na fotelu. Tak, patrzył się na mnie popijając swoje piwo. Obok jego fotelu stały dwie kanapy, gdzie na jednej z nich siedział Izzy, jakiś brunet i dwie dziewczyny. Axl wciąż patrzył swoim przeszywającym wzrokiem. Co on sobie wtedy myślał?
- To jak, przekonałem cię?- dopiero teraz usłyszałam głośniejszy głos blondyna.
- Tak, jasne- odparłam bez przemyślenia, lecz dalej patrząc na rudego chłopaka.
- Cieszę się, chodź- machnął ręką, bym poszła za nim. Kierował się w kierunku Axla i Izziego, co bardzo mnie ucieszyło, ale także speszyło. Czym byliśmy bliżej, tym bardziej jednak chciałam uciec.
- To Joan- wskazał na mnie Duff.- Robiła nam sesje z tym starym.
- Cześć- blado się uśmiechnęłam. Sama nie wiedziałam dlaczego stres mnie tak opanował. Usiadłam obok Duffa, jako że był moim towarzyszem, i kątem oka spojrzałam na Axla. Blondyn podał mi otwarte piwo.
- Rzeczywiście, to już wiem skąd cię kojarzę- odparł Axl.- Masz może przy sobie te zdjęcia?
- Nie, niestety. Pan Adams ma je przekazać Tomowi, a ja swoich jeszcze nie zdążyłam wywołać- upiłam dość spory łyk i odwróciłam wzrok. Zaczęło mnie denerwować to, jak on mnie peszył.
- Może przerzucimy się na coś mocniejszego?- Steven na stoliku położył dwie butelki wódki.
Jakże chłopcy byli szczęśliwi. Axl zawołał Slasha, więc grupka, która wcześniej siedziała w kuchni przeniosła się bliżej nas. Po Madie również widziałam, że czuła się niepewnie w tym towarzystwie i usiadła obok mnie. Ktoś stwierdził, że te dwie butelki nie starczą i zadeklarował się, że pójdzie do sklepu. Nastąpiła zbiórka pieniędzy i każdy dawał mu tyle drobnych ile miał akurat w kieszeniach. Nie było mowy o kieliszkach, bo po prostu zwyczajnie ich nie mieli. Każdy pił jak woli: albo z butelki, albo ze szklanki. Odmawiałam tego alkoholu, ponieważ miałam zamiar wrócić autem do domu. Tak wiem, piłam piwo, ale byłam święcie przekonana, że po jednym piwie nic mi nie jest i będę mogła wrócić. To i tak nie ma znaczenia, ponieważ butelka leciała po kolei i kiedy Axl ją miał to nalał sobie do szklanki i wyciągnął w moją stronę. Popatrzył na mnie znacząco, że nie miałam wyjścia. Nalałam sobie trochę do pustej szklanki i patrzyłam, jakby to miało sprawić, że trunek zniknie z naczynia.
- Zdrowie, wy moje skurwysyny!- Slash z największym entuzjazmem uniósł szklankę i wszyscy równo popili alkohol.
Najgorszy był pierwszy 'kieliszek', potem już nawet nie zwracałam uwagi na okropny smak i zapach. Atmosfera jak najbardziej wyluzowała się i już nie czułam wcześniejszego zażenowania czy skrępowania. Axl poczęstował mnie papierosem i wykorzystałam ten moment, aby zacząć z nim rozmowę. Nasza konwersacja niestety nie była prywatna. Cały czas rozmawialiśmy o ich karierze, płycie, a potem o sesji. Miał w sobie ogromną pasję i mówiąc o muzyce jego oczy świeciły się jak najjaśniejsze gwiazdy. Podziwiałam to i słucham z wielką ciekawością.
- Kurwa, nosi mnie. No nosi mnie- chłopak o kręconych włosach chodził w kółko z butelką w ręce.- Idę to rozpierdolić!
- Nie kurwa! Slash, opanuj się!- Axl wstał do kolegi i złapał go za przedramię.- Wiesz, że psy krążą koło domu, uspokój się.
- Muszę to rozpierdolić!- krzyknął.- Chyba że... Chyba że Eve pójdzie się ze mną rżnąć- uniósł butelkę ku górze. Mój wzrok przeniósł się na Eve, która nie wyglądała dobrze. Zmartwiłam się, była blada i przesiąknięta alkoholem. Prosiłam ją w myślach żeby nie szła z nim, ale ona wstała i złapała Slasha bez krępacji w kroczu. Poszli razem do pokoju, ale Slash i tak rozbił butelkę. Spojrzałyśmy na siebie z Madie.
- Może by tak...- poczułam męską dłon na moim udzie.
- Duff, nie sądzę- odłożyłam jego rękę i uśmiechnęłam się przepraszając. W jakieś części siebie wiedziałam, że podobam się Duffowi, mimo że nie chciałam tego otwarcie przyznać. Bo jak to? Ja podobam się komuś? Naprawdę ta skromna dziewczyna? Ciężko mi było o tym pomyśleć i przyznać się do tego. A może mi się tylko wydawało, że mu się podobam?
W głowie mi mocno szumiało, aż tak, że widziałam urywki. W jednej chwili byłam na kanapie, a potem w kuchni i nie miałam pojęcia jak. Duff nie chciał mnie odstąpić na krok i potem wszyscy się z nas śmiali. Axl też. Zresztą, Axl szybko znalazł sobie ładną brunetkę i poszedł w ślady Slasha. Miał donośną dziewczynę, bo było ją słychać w całym domu. Dobrze się u nich bawiłam: leciała dobra muzyka, do której tańczyłam z Madie, żartowaliśmy i dużo wszyscy piliśmy. Rzadko kiedy mogłam poczuć się kobieca, seksowna i pożądana, ale w ten wieczór właśnie tak się czułam. Duff patrzył na mnie tak, jakby chciał złapać i zrobić ze mną wszystko. Coraz bardziej mi się to podobało, aż w końcu nawet do tego prowokowałam. Zbliżała się 3 rano i dało się odczuć zmęczenie. Chciałyśmy wracać i zabrać ze sobą Eve. Stałam przed pokojem, do którego poszła ze Slashem i zapukałam.
- Spierdalać, chuje! Nie dziele się!- wykrzyczał Slash.
Nie rozumiałam o co mu chodzi, uchyliłam lekko drzwi. Zobaczyłam ich siedzących na ziemi. Dziewczyna miała przewiązaną chustkę na ręce i była w trakcie dawkowania narkotyku. Nie wiem jak opisać ten strach, lęk i obrzydzenie, kiedy to zobaczyłam. Ilość alkoholu we mnie nie zmieniła się, ale poczułam jakbym natychmiast wytrzeźwiała.
- Eve! Co ty robisz? Głupia jesteś?!- podeszłam do niej. Chciałam ją zabrać stamtąd jak najszybciej.
- Spoko. Tobie też by się przydało, bo jesteś spięta jak dupa- zaśmiała się, a wraz z nią Slash.
- Idziemy, szybko!- pozwoliłam jej dokończyć i mocno chwyciłam jej rękę. Pociągnęłam gwałtownie i wyszłyśmy z pokoju zahaczając jeszcze o Madie. Chciałam pożegnać się z Duffem, ale nigdzie go nie widziałam, a nie mogłam pozwolić na to, by Eve wróciła tam. Blondyn zobaczył jak wychodzimy i popędził do nas.
- Idziecie już?- spytał nietrzeźwym głosem.- Zostań proszę.
- Było bardzo fajnie, dziękuję. Przyjdę jutro po auto, trzymaj się- rzuciłam i odeszłam z dziewczynami.
Eve szła nieprzytomna. Nie byłyśmy z Madie zbyt trzeźwe, ale potrafiłyśmy prowadzić jeszcze naćpaną dziewczynę. Droga powrotna minęła mi jak mrugnięcie, chociaż był to naprawdę spory kawał drogi. Eve co chwilę wymiotowała i trzęsła się. Nie miałam nigdy doświadczenia z osobą, która zażywała twarde narkotyki. Jedyne co mi się zdarzyło wraz z moimi znajomymi z Oakland, to zioło. Nie pochwalałam narkotyków i od dawna tego nie brałam. Uważałam, i dalej tak myślę, że narkotyki mogą uszczęśliwić na chwilę, a zniszczyć potrafią życie na zawsze. Chciałyśmy zaopiekować się nią, więc przemyciłyśmy ją do naszego pokoju w kampusie.
Rano rozległ się okropnie głośny dźwięk budzika. Z trudnością otworzyłam oczy, a kiedy przeniosłam się do pozycji siedzącej myślałam, że zwrócę wszystko co wczoraj jadłam. Spojrzałam na łóżko Madie, które było puste. Musiała być już na zajęciach. Eve spała na ziemi obok jej łóżka wraz z jej wymiocinami. Wyłączyłam budzik i stwierdziłam, że opuszczę pierwsze zajęcia. Czułam się fatalnie, a sprzątając po Eve dołożyłam sobie sprzątania. Jedyne co mogło mi pomóc to pożywne śniadanie i długi prysznic. Moje włosy i ciało śmierdziało wczorajszym wieczorem, które zaczęłam od razu analizować pod ciepłą wodą. Wszystkie fragmenty łączyłam w całość i przypominałam sobie większość wydarzeń. Byłam mocno spóźniona na uczelnie i biegłam na kolejne zajęcia. Tego dnia miałam zajęcia z ciemni, a to był dobry moment, by wywałać moje zdjęcia z sesji chłopaków. Przeprosiłam za spóźnienie i dołączyłam do mojej grupy. Zdjęcia wyszły nieskromnie powiedziawszy fantastycznie, a chłopaki pokazywali prawdziwych siebie, takich jakich widziałam ich wczorajszego wieczoru. Do południa czułam się jeszcze pijana i było mi niedobrze. Przeklinałam siebie za to, że dałam się na namówić na alkohol. Byłam zmęczona i miałam ochotę odespać poprzednią noc, ale musiałam jeszcze odebrać samochód. Wróciłam do pokoju i chciałam się przebrać.
- Joan, dziękuję- przytuliła mnie Eve.- Madie mi powiedziała, że wczoraj mnie stamtąd zabrałaś siłą. Dziękuję Ci, bo wiem, że mogło to się skończyć gorzej. I Wiem... Nie musicie mi mówić, to głupota co robię z nimi, ale mi się podoba ich życie. A ten narkotyki, to... To... Chciałam spróbować. Nie zrobię tego już, obiecuję- nieszczerze spojrzała na nas.
- Dobrze, nie ma sprawy- podejrzliwie wpatrzyłam jej się w oczy. Wiedziałam, że kłamie.- Przebieram się szybko i idę odebrać samochód.
- Mogę zabrać się z tobą? Dzisiaj już będę u nich grzeczna- dziewczyna patrzyła na mnie małymi oczami.
- Twoje życie, Eve- odpowiedziałam.- Nie będę się bawić w twoją matkę, ale martwimy się o ciebie i nie chcemy żebyś wpadła w kłopoty.
Wzruszyła ramionami i zostawiłyśmy Madie samą. Szłyśmy w milczeniu: jej było głupio i nie wiedziała co powiedzieć, a ja zwyczajnie nie miałam ochoty na rozmowę. Los Angeles powoli stawało się coraz mniej ciepłe i słoneczne, lecz dalej miało swój urok. Wchodząc na ulicę, na której mieszkał zespół można było oczywiście zobaczyć radiowóz wolno jadący. Moje auto stało parę metrów dalej od ich domu ze względu na bezpieczeństwo, ale postanowiłam wejść do nich z Eve i pochwalić się zdjęciami. Długo czekałyśmy przed drzwiami zanim nam ktoś otworzył. Moim oczom ukazał się Slash z butelką whisky i zasłoniętą twarzą przez loki. Weszłyśmy do środka i nigdy nie widziałam takiego syfu. To co widziałam poprzedniego dnia, to było nic w porównaniu do wtedy. Brzydziłam się usiąść na kanapie, ponieważ miałam czyste jasne spodnie. Lekko usiadłam na brzegu sofy. Slash zaproponował nam coś do picia, oczywiście alkoholowego.
- O, cześć dziewczyny z wczoraj- Steven nam pomachał i usiadł obok Slasha na kanapie.
Chłopaki spojrzeli na siebie spod burzy włosów i rozsypali na stole biały proszek. Eve podała im zwinięty banknot, podzieliła część na trzy i każdy po kolei wciągnął narkotyk. Wiedziałam, że Eve kłamała z tą obietnicą. Poprosiła mnie abym nic nie mówiła Madie i tym razem ja jej skłamałam. Mogła spotykać się z tymi chłopakami i pieprzyć się ze Slashem na prawo i lewo, ale nie chciałam jej pozwolić na coś takiego, jak narkotyki. Do naszej czwórki bez słowa podszedł Axl, który usiadł na tym fotelu co wczoraj i zarzucił nogi na stół. Miał bardzo obcisłe skórzane spodnie uwypuklające jego miejsce intymne, wulgarną koszulkę i okulary. Widać było po nim, że nie ma najlepszego humoru, dlatego długo wahałam się czy mam go zagadać o zdjęciach.
- Przyniosłam wam moje zdjęcia z tamtej sesji. Jeśli chcecie to mo...
- Pokaż to, mała- przerwał mi rudy i zdjął okulary.
Wyjęłam z torby kilka zdjęć i podałam mu je. Oglądał je w ciszy i ze skupieniem na twarzy. Te obejrzane zdjęcia podawał chłopakom. Slash śmiał się oglądając i komentował, że mógł być jednak trzeźwy do tych zdjęć. Po chwili wszyscy się śmialiśmy z nich, chociaż bardziej śmialiśmy się ze sposobu komentowania. Do pokoju wszedł zaspany Duff z pretensjami, że nawet wyspać się nie da. Wtedy widziałam go po raz pierwszy, jak był trzeźwy. Dopiero po chwili zauważył mnie i Eve.
- Czas się napić- odezwał się blondyn i poszedł bo butelkę wódki.
- Zajebiste te zdjęcia. Najlepsze jest to, że jesteśmy na nich prawdziwi, a to przez to, że te zdjęcia nie są zbyt perfekcyjne, profesjonalne, tylko zrobione z serca, wiesz- powiedział Axl.
Uśmiechnęłam się moim najszczerszym uśmiechem.
- Hej!- krzyknął nagle Steven.- Może ona nam zrobi zdjęcia na koncercie?
- Chciałabyś?- spojrzał na mnie rudy. Jak ja uwielbiałam jego głęboki głos i spojrzenie.- W sobotę mamy koncert i chcieliśmy żeby nam ktoś porobił zdjęcia. Niedługo wydajemy płytę, fajnie by było mieć jakieś koncertowe zdjęcia. Nie mamy zbyt dużo kasy, ale po koncercie możesz liczyć na dobrą imprezę.
- Tak! I wcale nie liczę na pieniądze- mówiłam z pełnym uśmiechem.- Super by było gdybyście tylko podpisali zdjęcia moim nazwiskiem. O ile spodobają wam się.
- Na pewno nam się spodobają- Duff wrócił z wódką, a tak naprawdę do połowy pustą butelką.
- Zdążyłeś, kurwa, wypić połowę zanim tu dolazłeś?!- Slash nerwowo odgarnął włosy z twarzy.
- Ja pierdole, suszyło mnie po wczoraj, a nic innego nie mamy do picia.
Długo nie trwała trzeźwość Duffa. Byłam zszokowana ich trybem życia, nigdy czegoś takiego nie widziałam, było to dla mnie coś abstrakcyjnego. Narkotyki, alkohol i pół nagie dziewczyny, których co prawda wtedy jeszcze nie było. Zostawiłam im zdjęcia z sesji, ponieważ kopie miałam w domu dla siebie. Wstałam z kanapy i zatwierdziłam, że będę pojutrze na sesji, a następnie wyszłam. Eve została, a ja nawet jej nie próbowałam wyciągać. Na dworze się ściemniło i było dość chłodno. W powietrzu można było wyczuć wilgoć.
- Ej, czekaj!- krzyknął ktoś, gdy ja już byłam po drugiej stronie ulicy.
Odwróciłam się i naprzeciwko zobaczyłam Axla. Trzymał w ręce skórzaną kurtkę, a w drugiej papierosa. Rozejrzał się po ulicy i podszedł do mnie. Czułam jak serce coraz mocniej zaczyna mi bić, a nogi stawały się coraz miększe.
- Podwieziesz mnie?
- Jasne- kiwnęłam potwierdzająco głową i udaliśmy się w kierunku auta.
Tym razem rozmowa opierała się na mnie. Odczuwałam zainteresowanie z jego strony: pytał skąd jestem, co robię oprócz fotografii, czego słucham. Po pewnym czasie serce przestało mi łomotać jak głupie, ale i tak czułam się jak idiotka. Kazał mi się zatrzymać na parkingu przed sklepem muzycznym. Na przedniej szybie zobaczyłam pierwsze krople deszczu.
- Dzięki, że mnie podwiozłaś. Widzimy się w sobotę?
- Będę na pewno- obiecałam.
Wyszedł z auta mocno trzaskając drzwiami. Przez całą drogę do kampusu karciłam się za swoje zachowanie przy nim. Dopiero parkując zdałam sobie sprawę, że dostałam kolejną szansę na zdjęcia. Wierzyłam całym sercem w to, że Los Angeles to idealne miejsce dla mnie.
* Za jakiekolwiek błędy przepraszam- jestem tylko człowiekiem, zdarza się każdemu :)
* Jeśli czytasz, skomentuj! Daj znać, że dotrwałeś do końca oraz zmotywuj do pisania kolejnego rozdziału!
Trafiłam tu dzięki twojemu wpisowi na innym blogu z FF. Strasznie mnie to wciagnelo i już mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńMam dwa pytania :
Co ile mniej więcej będziesz dodawala rozdziały?
I czy planujesz zrobić zakładkę bohaterowie,bo wierz mi lepiej się to czyta gdy widzimy ta postać w danej sytuacji :))
Obiecuję że będę komentowala każdy rozdział :)))
UsuńBardzo mi miło! <3
UsuńTak mniej więcej tydzień- dwa. Staram się na bieżąco pisać, by przerwy między rozdziałami nie były zbyt długie.
Mogłabyś konkretnie przedstawić co byś chciała w takiej zakładce o bohaterach? :) Postaram się spełnić tę prośbę.
Ojej to super że będziesz pisała na bieżąco ♡♡
UsuńCo do tej zakładki bohaterowie to pewnie widziałaś przy innych opowiadaniach że wygląda to: bohater-zdjecie-opis. Dla mnie w zupełności wystarczyłoby: bohater i zdjęcie czy jakaś wyklejanka zdjęć :)
Jeśli miałabyś problem ze znalezieniem odpowiednich osób na tych bohaterów to z chęcią podsune parę sławnych osobistości,buziak :*
PS. Muszę konieczne polecić tego bloga przyjaciołom :)
Strasznie mi miło, dziękuję! <3
UsuńZainspirowałaś mnie do tej zakładki, dlatego pracuje już nad nią i niedługo pojawią się postacie wraz ze zdjęciami! :)
Dziękuję za ciepłe słowa, dodają otuchy! Pozdrawiam :*
Ojej małe życzenie się spełniło, to ja Ci bardzo dziękuję.Jestem tak podniecona tą zakładka. Pozdrowienia i przy okazji Wesołych świąt! :*
UsuńUhm, podoba mi się!
OdpowiedzUsuńUwielbiam opowiadania, w których autorki ukazują Gunsów w taki sposób, w jaki tak naprawdę się zachowywali. Zero przesłodzenia. Brudny styl życia, brudny rock n' roll. Twoje opowiadanie zdecydowanie ma ten klimacik, za co masz u mnie wieeeelki plus! I bardzo podoba mi się też to, że akcja Axl-Joan rozwija się tak powoli, nie na siłę. Rose nie zakochał się w niej od razu, w sumie jeszcze nie wiadomo czy w ogóle się w niej zakocha, jest obojętnym facetem, któremu w głowie rzecz jasna seks i dobra zabawa i... i mega mi się to podoba! Ale nie ukrywam, mam nadzieję, że między nimi coś zaiskrzy, haha. I oby było pikantnie!
Rozdział świetny, czekam na następny :) I oczywiście o każdym nowym mnie informuj :D
Pozdrawiam!
Kochana, dziękuję! <3
OdpowiedzUsuńStaram się z całych sił żeby Gunsi nie byli przesłodzeni, chcę ich prawdziwych pełnych narkotyków, alkoholu i seksu, staram się żeby każdy miał wyobrażenie, jakby to było naprawdę :D
Ja to czekam na Twój rozdział, bo każesz czekać naprawdę długo na niego!
http://appetite-for-gunsnroses.blogspot.com/2015/12/wake-up-time-to-die-26.html ;)
UsuńNo i czekam na nowy u Ciebie :v