18 maja 2016

It's So Easy: Rozdział XI

Sweet Child O'Mine


 Wywiad wypadł świetnie. Chłopaki nikogo nie udawali i reporterka z mnóstwem ludzi nie robiła na nich wrażenia. Opowiadali o tym co robią, co chcą zrobić, a wszyscy słuchaliśmy ich jak zaklęci. Izzy wtrącał czasem chamskie teksty, ale nikt nie zwracał na nie uwagi, choć reporterka pod koniec traciła cierpliwość. Slash był stworzony medialnie. Udzielał dojrzałych odpowiedzi i mówił na temat ściśle związany z ich nową płytą. Axl popijał coca- cole i przytakiwał mu. Duff sączył kolejnego drinka, ale kiedy opowiadał swoje dowcipy, to wszyscy się śmiali. Redakcja zgodziła się na opublikowanie zdjęć zrobionych przeze mnie, a to znaczy, że miałam naprawdę dużą szansę. Poszło w świat. To nie był pierwszy wywiad chłopaków, ale pierwsza gazeta, która miała zasięg nawet w Europie, co dawało jeszcze większe szansę na sukces. Prawie cały świat mógł poznać Guns N'Roses, chłopaków, którzy zaczynali na ulicy i mieszkali w starym garażu wraz ze swoimi rzygami i śmieciami. Siedziałam dumnie zza kulisami i słuchałam. Kupiliśmy wszyscy tę gazetę i oni mogli podziwiać, że są sławni, a ja, że moje nazwisko widnieje pod zdjęciami. Zdjęcia były surowe, wykonane w ich domu, głównie w korytarzy i salonie. Byli ubrani w skóry, wulgarne koszulki i natapirowane włosy. Wszyscy mieli kowbojki i wyglądali prawdziwie. To był sukces dla nas wszystkich. Tego wieczoru przeżyłam swój pierwszy zgon, ale musiałam to opić najlepiej jak umiałam. W domu zebrało się mnóstwo ludzi z okolicy, znajomi dilerzy, kumple zespołu i oczywiście dziewczyny, które były w stanie zrobić wszystko dla zespołu.

 Z nadejściem zimy zaczęło się dużo dziać. Zdrowie Stevena trochę podupadło, a Slash wręcz przeciwnie. Ograniczył narkotyki i dawał z siebie 110% przy tworzeniu płyty. Za bardzo bał się AIDS, więc od dziwek też miał wolne, a nawet miał jakąś dziewczynę, z którą spotykał się regularnie i nawet u niej pomieszkiwał. Była śliczną blondynką, która była zadbana i zawsze seksownie ubrana, zupełne przeciwieństwo Eve. Wszyscy, oprócz Stevena, ograniczyli narkotyki, by dać z siebie wszystko. Duff dalej na dzień dobry potrafił wypijać butelkę wódki. Oprócz tego mieli poważne problemy z prawem. Odwiedzająca nas policja to nic dziwnego. Axl ze Slashem często wdawali się w bójki i w rozboje. Często kłóciłam się z nim to. Wyzywaliśmy się, a potem na zgodę czekał nas ostry seks i wyładowywaliśmy całe napięcie. Axl też miewał swoje humory i myślę, że to na mnie i reszcie wyładowywał swoją złość, stres. Slash wtedy szedł spać do dziewczyny, a reszta wychodziła się napić. Mój, wciąż nieoficjalny, chłopak potrafił znikać na trzy dni nikomu nic nie mówiąc. Szamotałam się po domu i nie potrafiłam znaleźć dla siebie miejsca. Dzwoniłam do Vicky i innych kumpli, ale to nie przynosiło skutków. Płakałam i martwiłam się czy on jeszcze w ogólne wróci. Najczęściej wtedy siedział przy mnie pijany Duff i próbował namówić na alkohol. Chłopaki traktowali mnie już jako domownika, niekiedy nawet się mną martwili. Często wieczorami siedziałam sama i słuchałam odgłosów stosunku dobiegających z ich pokoi. Mimo, że potrafił tak znikać już parę razy, to nigdy się nie przyzwyczaiłam i zawsze tak samo się martwiłam. A potem wracał, jakby nigdy nic.
- Siema, kurwa- można było usłyszeć jego kowbojki w korytarzu.
Wszyscy na niego spojrzeliśmy wściekłymi spojrzeniami. Nie tylko mnie wkurzały zniknięcia Axla. Wciąż pracowali nad materiałami nad płytą, a Axl miał zawsze najwięcej do powiedzenia, więc jeśli go nie było, to chłopaki chodzili poddenerwowani z chęcią wkopania mu.
- Ja pierdole, gdzie ty byłeś?! Jesteś pojebany!- skomentował Izzy.
 Patrząc na rudego miałam łzy w oczach. Patrzyłam na niego i wyobrażałam sobie, że przez ten czas ruchał jakieś dziwki i spał z nimi. Nie mogłam wytrzymać, wstałam i poszłam do sypialni. Zamknęłam drzwi i z wściekłości zaczęłam pakować swoje rzeczy. Miałam dość, nie chciałam być traktowana niepoważnie. Zawsze działo się tak samo. Słyszałam, że chłopaki kłócili się jeszcze chwile, a potem ktoś walił w drzwi. Nie reagowałam.
- E, Joan! Otwórz te jebane drzwi!- krzyknął Axl, waląc mocno w drzwi.
Płakałam i przez dłuższą chwilę ignorowałam go, ale walił coraz mocniej i coraz bardziej robił się agresywny. W końcu wystraszyłam się, otworzyłam drzwi i szybko od nich odeszłam. Spojrzał mi w oczy, a następnie na spakowane moje rzeczy. Przykucnął przy nich i wywalał wszystko po kolei. Wyrwałam mu z ręki koszulkę i włożyłam z powrotem. Złapał mnie za nadgarstek i mocno przytulił sprawiając, że nie mogłam wykonać żadnego ruchu.
- No już dobrze- jego ton zmienił się na spokojny, zaczął głaskać mnie po włosach.
Kołysał nami by mnie uspokoić i udawało mu się. Oderwał się ode mnie dopiero kiedy wyrównałam oddech, a łzy przestały spływać. Delikatnie kciukiem przetarł moje polika, ale ja szybko odwróciłam głowę.
- Przestań się obrażać, nic się nie stało.
- Nic się nie stało?!- krzyknęłam i uwolniłam się z jego uścisku.- Znowu mi to zrobiłeś!- wstałam i cofnęłam się  o parę kroków.
Podniósł na mnie wzrok.
- Dla ciebie nic się nie stało- dokończyłam.- Nie ty czekasz całymi dniami, nie ty płaczesz i martwisz się. Jak możesz wyjść z domu nic nie mówiąc i znikać na parę dni?- miałam pretensjonalny ton, ale także pełen smutku i żalu.
- Znasz mnie- odpowiedział zachrypłym głosem.- Czasem muszę przemyśleć pewne sprawy.
- Albo przelecieć PEWNE sprawy.
- Nie, kurwa, nie- moja słowa podburzyły go. Gwałtownie wstał i znowu podszedł do mnie.- Nie pieprze innych dziewczyn, naprawdę...
- A skąd mam pewność?!- zrobiłam krok do tyłu.- Kim jestem dla ciebie?! Mieszkam tu prawie dwa miesiące, i co? Nie powiedziałeś mi nic więcej niż 'dobrze, że jesteś'.
- Bo... Ee...- zmieszał się, nie wiedział jak ma ułożyć, to co chce powiedzieć.- Zależy mi na tobie. Pamiętasz, to co mi powiedziałaś na pożegnanie pod kampusem? Ja ciebie też. Całe Sweet Child O'Mine to właśnie ty mnie zainspirowałaś. Twoje oczy, uśmiech, włosy, zapach...- uśmiechnął się lekko i czekał na moją reakcję.
 Stałam najpierw niewzruszona. Poczekałam chwilę, żeby nie dowalił, że żartował i serio mam się wynosić, ale nie. Mówił prawdę. Wreszcie usłyszałam słowa, na które czekałam. Odwzajemniłam uśmiech i wtuliłam się w niego. To był pierwszy raz, kiedy może niezbyt otwarcie, ale jednak, przyznał się do swoich uczuć do mnie. I nie było w tym przekleństw, dlatego najbardziej zapamiętałam to wyznanie. Jego powroty zawsze się tak kończyły. Znikał, wracał, a ja przyjmowałam go z powrotem. Serce mi miękło, kiedy przepraszał i był taki kochany. Nie mogłam odejść.
 Znalazłam pracę, a właściwie to Slash mi ją znalazł, w zaprzyjaźnionym muzycznym sklepie. Nie zarabiałam zbyt dużo, ale potrafiłam za to dobrze zjeść i kupić coś dla siebie. Z chłopakami uzgodniliśmy, że nie będę się dokładać do rachunków, ale za to będę pomagać im, by mieszkanie wyglądało dobrze. I chciałam by wyglądało dobrze, w końcu zbliżały się święta. Wiedziałam, że jeśli ja tego nie zrobię, to oni spędzą święta zachlani w barze, a przecież byliśmy na swój sposób rodziną. Pierwszy raz od 19 lat spędziłam wigilię poza domem. To nie tak, że zapomniałam o tamtej rodzinie, po prostu chciałam dać miłość tym zagubionym chłopcom. Duff ze Stevenem pojechali kupić choinkę, a ja starałam się ogarnąć dom. Ku mojemu zdziwieniu kupili nawet ładną, a potem ją ubrali. Nigdy nie gotowałam i nie nadawałam się do tego, dlatego jedzenie przywiozłam z niedalekiej restauracji. Wszyscy wyglądali ładnie, elegancko, a kolacja przebiegła grzecznie jak na nich. Zwierzęta w wigilie mówią, a Gunsi milkną. Na dwa dni pojechałam z Axlem do Oakland do mojego taty i Mary. Wyjaśniłam im całą sytuację, a mojemu tacie nawet spodobał się mój towarzysz. Co lepsze, odkryłam, że Mary już nie mieszka tam jako gospodyni, ale także jako partnerka mojego ojca.
 Po świętach, jak już wróciliśmy z Oakland, do Hellhouse zapukał Mike Clink i wszyscy zebrali się w salonie. Nie chciałam się tam pchać, dlatego siedziałam cicho przy drzwiach od sypialni Axla i podsłuchiwałam. Sprzeczali się odnośnie 'My Michelle' i słów, jakie napisał rudy. Uśmiechałam się pod nosem, bo wiedziałam, że on nie da wygrać reszcie, postawi na swoim. Szedł w zaparte, a Slash z Izzym próbowali mu przetłumaczyć. Kiedy przestali spierać się o piosenki w końcu Mike odezwał się:
- Na początku stycznia jedziemy do Nowego Jorku. Bierzemy nasze surowe materiały i tam kończymy płytę.
 Zrobiłam duże oczy i przełknęłam głośno ślinę. Mają jechać do Nowego Jorku? Wiem, że powinnam się cieszyć, ale moje myśli były czysto egoistyczne. Co ze mną? Axl mnie zabierze? Rzuci? Porzuci? Panikowałam, bo dobrze wiedziałam, że moje życie stało się uzależnione od nich, od niego. Byli jak moje powietrze, rodzina, przyjaciele, coś najcenniejszego w moim życiu.
- Byłem kiedyś w Nowym Jorku, laski są łatwe i gorące- Duff wyraził swoje zadowolenie.
- Wykurwiście, jedziemy!- Steven przybił piątkę Duffowi.
 Rozmawiali jeszcze odnośnie koncertów i innych uzgodnień, aż pożegnali Clinka. Musieli to opić, w końcu to Nowy Jork. Wyszłam z pokoju i usiadłam przy Axlu, jakbym w ogóle nie słyszała rozmowy. Byli szczęśliwi, a wszystkie konflikty między nimi, które były od pewnego czasu, przeszły. Axl chwycił mnie za rękę.
- Udało się, kurwa! Jedziemy do Nowego Jorku, wydamy naszą pierdoloną płytę- opowiadał mi wszystko na jednym wdechu.
Jego oczy świeciły się i dopiero zaczęło do nich dochodzić to, że naprawdę wydadzą płytę. Udawałam zaskoczoną, ale moje szczęście nie było udawane. Wierzyłam w nich całym sercem. Wspinali się na szczyt swojej kariery bardzo sumiennie, ale wielkimi krokami.
- Kurwa, aż mam ochotę iść na dziwki- westchnął Izzy.
- Pojedziesz ze mną?- odgarnął moje włosy za ucho i szepnął.
 Od ostatniego zniknięcia był potulny i kochany. To był jedyny plus tego, ale byłam świadoma, że potrwa to jeszcze parę dni, a później wszystko wróci do normy: kłótnie i wyżywanie się.
- Nie chcę być twoim bagażem...- mruknęłam.
- Jesteś moim sweet child, musisz jechać.
- Axl pedał!- krzyknął Slash.
- Baba mu jaja urwała!- Duff dołączył.
 Axl pokazał im środkowy palec. Mieliśmy jechać na długi czas do Nowego Jorku, więc postanowiliśmy się pożegnać z Sunset Strip i wyruszyliśmy na drinki. Dostaliśmy się do Troubadour i już na wstępnie do naszej grupki przyłączyły się dziewczyny, które miały mokro na widok chłopaków. Były chętne zrobić im wszystko o co poproszą, a im się to strasznie podobało. Zamówiliśmy dwie butelki wódki, whiskey i sok. No i zaczęło się. Wcześniej wymienione dziewczyny siedziały z nami przy stoliku, a kolejne, które podchodziły zostawały już spławione. Chcąc mocno zaakcentować to, iż wokalista jest mój, siedziałam mu prawie na kolanach i co chwile podkreślałam, że jestem jego dziewczyną. Duff ze Stevenem od razu zaczęli działać i upijać dziewczyny, a Slash, mimo stałej partnerki, także zajął się jedną z dziewczyn. Izzy dużo dilował narkotykami i było też tak tym razem. Odszedł na parę chwil od nas i po kolei rozmawiał ze znanymi sobie kolesiami. Humory wszystkim dopisywały, aż do czasu. Slash nerwowo odgarnął swoją burzę loków i wypuścił papierosa z ust. Przeklną głośno i pociągnął za włosy dziewczynę, która przyssała się do niego pod stołem. Steven zaczął się donośnie śmiać.
- Ty pierdolony chuju!- krzyknęła dziewczyna i mocno walnęła kudłatego.
To właśnie była ta partnerka Slasha. Była- to idealne sformułowanie. Jego tłumaczenia, że dziewczyna starała się podnieść jego drobne nic nie dawały, więc przybrał inną taktykę. Także zaczął ją wyzywać i awantura gotowa. Kolesie ze stolika obok zainteresowali się i pytali czy mamy problem. Axl oczywiście wychylił się, że problem to oni będą mieć jak się nie odpierdolą. Slash przestał żywić zainteresowaniem swoją byłą dziewczynę i przywalił jednemu z nich. Ci rzucili się na nasz stolik jak wściekłe byki. Axl ruchem ręki odsunął mnie, ale facet był na tyle pijany, że nie wcelował w rudego, a we mnie. Poczułam okropny ból pod okiem. Siła jego uderzenia była na tyle silna, że odrzuciło mnie do tyłu na kanapę. Axl patrząc na to dostał furii. Rzucił się na niego, przewracając go na podłogę i tłukł go po głowie i twarzy całymi pięściami. Krzyczał i z każdym kolejnym uderzeniem jego cios był coraz silniejszy. Wszyscy na to patrzyli i każdy bał się zareagować. Izzy złapał wokalistę dopiero wtedy, kiedy jego przeciwnik stracił przytomność. Stoły były połamane, szklanki potłuczone, a ludzi z klubu stali oszołomieni.
- Szybko, wypierdalamy!- ktoś rzucił hasło.
Byłam otumaniona, nie pamiętam wyjścia z klubu i połowy drogi. Otrzęsłam się dopiero na  ławce, którą rozpoznawałam. Duff trzymał mi zimne piwo pod okiem, a Axl chodził wkurwiony po ulicy paląc papierosa. Klną głośno, że zabije sukinsyna. To była jego furia. Płakałam z bólu i z tych wszystkich emocji. Czasem zastanawiałam się czy chcę tego wszystkiego, ale szybko mi przechodziło. Miałam przebłyski, że mogłam dalej studiować, mieć chłopaka w sweterku, który studiowałby prawo i mielibyśmy idealną rodzinę. Nie żałowałam, bo dostałam od losu miłość, która była silniejsza od wszystkiego oraz przyjaciół, których nigdy nie miałam. Kochałam ich, nawet jeśli obrywałam przez nich. Sunset Strip pożegnaliśmy akcentem jak co wieczór.

 Wczesny poranek. Styczeń w Los Angeles nie różnił się za bardzo od innych miesięcy. Temperatura nieco się obniżała, ale wciąż świeciło słońce i można było wychodzić w krótkim rękawku do sklepu. Czasem tęskniłam za chłodem i śniegiem, dlatego miałam nadzieję, że w Nowym Jorku będzie romantycznie prószyć śnieg, a mój chłopak poprawiałby mi czapkę. Obudziłam się przed budzikiem, kiedy właśnie Axl przewracał się na drugi bok. Uśmiechnęłam się na jego widok, chociaż wczorajszego wieczoru był dla mnie okropny. Spojrzałam na swój nadgarstek, na którym miałam ślad jego mocnego uścisku. Zakryłam go szlafrokiem i wstałam do okna. Mieliśmy najlepszy widok z całego domu. Codziennie rano widziałam naszą okolicę i zielone trawniki, które były ostrzyżone starannie. Sprawdziłam swoją walizkę czy wszystko zapakowałam i poszłam zrobić kawę. Jedyna chwila w domu, kiedy mogłam być sama ze sobą to poranek. Chłopaki nigdy nie wstawali wcześniej niż jedenasta, a ja wtedy mogłam zjeść spokojnie śniadanie czy napić się kawy. Zrobiłam też śniadanie dla Axla, mimo mojej złości na niego. Popijałam swoją gorzką kawę patrząc na ślad na mojej ręce. Kłóciliśmy się od dawna, ale nigdy mi nic nie zrobił. Co prawda, to tylko ściśnięcie. Broniłam go, że po prostu nie wytrzymał. Nie chciałam nad tym myśleć dłużej, uznałam, że sprawy nie było, zwykła kłótnia. Dopiłam swoją kawę i obudziłam po kolei wszystkich. Każdy był podekscytowany. Chłopaki głównie na temat nowojorskich dziewczyn. Axl chodził struty, a ja ukradkiem spoglądałam na niego. Zjadł moje śniadanie i poszedł się dopakowywać. Uśmiechałam się, nie chciałam żeby ktokolwiek wtrącał się w nasze sprawy. Kochałam go i chciałam dla nas jak najlepiej. Przekonałam się, że Axl ma trudności z okazywaniem uczuć, a za to problem z agresją i wybuchami, ale akceptowałam to w nim, chciałam z nim być mimo wszystko. Potem przychodził do mnie i nucił mi piosenkę, w której były wszystkie słowa, które chciałam usłyszeć od niego.
Siedzieliśmy w samolocie i chłopaki na odwagę sporo wypili. Slash z Duffem ledwo weszli do samolotu, a gdy już usiedli to podrywali dziewczyny siedzące za nimi. Steven znowu przesadził ze swoją działką i miał zlot. Chłopaki przywiązali mu ręce paskami od spodni. Izzy siedział zesrany z powodu przemytu narkotyków i dobrze wiedział, że jeśli by wpadł, to wszyscy byśmy mieli przerąbane. Ja siedziałam z Axlem, który nie odzywał się do mnie, a ja w sumie do niego. Latałam wcześniej samolotem, ale to było parę lat wstecz, a i tak czułam niepokój. W swój charakterystyczny sposób nerwowo trzęsłam nogami i stukałam palcami o nałokietnik. Chłopak złapał moją rękę i splótł nasze palce, a następnie pocałował wierz mojej dłoni.
- Przepraszam, kochanie- cicho odparł, kiedy samolot był już w powietrzu.- Jestem zjebany, sam siebie nie rozumiem... Nie rozumiem tych wybuchów, ja cię tak...- wziął głęboki oddech.- kocham. Nie chcę cię krzywdzić, nie chcę żebyś płakała przeze mnie.
- Zapewniasz mi najlepszy rollercoster na świecie- uśmiechnęłam się.
- Kurwa, wiem...- był rozgoryczony, pełen żalu sam do siebie.- Wszystko się zmieni, obiecuję- ucałował mi dłoń jeszcze raz.
 I lecieliśmy ku Statuy Wolności. Czekało nas nowe wyzwanie. Wytwórnia wynajęła nam apartamenty w hotelu na Manhattanie i nie mogłam się tego doczekać. Nikt z nas, oprócz Duffa, nie był w Nowym Jorku. Byłam tak szczęśliwa, zakochana i młoda. Gotowa poświęcić wszystko dla mojej nowej rodziny.
 Wysiadając z samolotu czuliśmy ekscytację. Chłopaki snuli marzenia, że kiedyś będziemy latać swoim własnym samolotem z prywatnymi prostytutkami i lejącą się wódką z kranu. Z lotniska odebrał nas Mike i zabrał do hotelu. Wjechaliśmy windą na 16 piętro. Trzymałam kluczę od naszego pokoju i nie mogłam się doczekać, aż pójdę spać w czystym, zadbanym pokoju z własną łazienką, że żaden facet mi nie wlezie z dywanem na klacie przy braniu prysznicu. Położyliśmy swoje bagaże, Axl od razu rzucił się na łóżko i wyjął papierosa. Zabrałam mu go i podeszłam do okna, które było na całą ścianę. Miałam u swoich nóg cały Nowy Jork. Mój młody wiek powodował, że moje marzenia były ogromne, co chwile się zmieniały. Rudy objął mnie od tyłu.
- Dla twojego uśmiechu mógłbym zrobić wszystko. Będziemy sławni i zrobimy trasę na cały świat, a wtedy dam ci wszystko co chcesz.
Odwróciłam się do niego. Nikt nie dawał mi nigdy takiej huśtawki życiowej jak on. Nikt nie powodował u mnie takiej złości, zazdrości, ale też nikt nie powodował u mnie takich pozytywnych emocji. Nigdy nie byłam uległa, a dla niego mogłabym zmienić wszystko, nigdy nie poświęcałam się dla drugiej osoby, a dla niego mogłabym wskoczyć w ogień. Między nami była taka chemia i pociąganie, że wydawało mi się to aż nierealne.
- 'She's got a smile that it seems to me. Reminds me of childhood memories'- zaczął śpiewać delikatnym tonem. Poruszał rękoma moimi biodrami. Śpiewał piosenkę i kołysaliśmy się na tle panoramy miasta.- 'Oh Sweet child o' mine, oh Sweet love of mine'
- Where do we go? Where do we go now, Axl?




* Za jakiekolwiek błędy przepraszam- jestem tylko człowiekiem, zdarza się
* Jeśli czytasz, skomentuj! Daj znać, że przeczytałeś oraz zmotywuj mnie do napisania kolejnego rozdziału. Twoja opinia wiele dla mnie znaczy.
* Odpowiadam na każdy komentarz :)

Mega starałam się, żeby napisać ten rozdział jak najlepiej. Starałam się też o dobrą długość, ale nie chciałam przedobrzyć i tak uważam, że w jednym rozdziale dużo nawymyślałam.
Wiem, że jest on dość przewijany, bo przewinęłam parę miesięcy, ale to ze względu na to, że nie chcę monotonii. Chcę się skupić na tych ciekawszych wydarzeniach z życia bohaterów. Nowy Jork będzie kotwicą, ale jak na długo i co dalej, to zobaczymy. 
Na ten rozdział czekałam od samego początku: wyznanie miłości Axla i Joan!

Trochę smuci mnie mniejsze zainteresowanie, ale cieszę się, że chociaż niektórzy komentują i czytają. 

PS. Wszystkie matury zdane! Mega się cieszę, ale niestety wakacje jeszcze muszą poczekać, czas na pracę :)

JAK SIĘ PODOBA NOWY WYGLĄD BLOGA? :)