8 stycznia 2016

It's So Easy: Rozdział V

'Don't Cry'


  Był słoneczny dzień w środku tygodnia. Wychodziłam ze swoich ostatnich zajęć i słońce natychmiast oślepiło mnie. Zatrzymałam się na moment i wyjęłam z torebki okulary przeciwsłoneczne. Czułam lekki niepokój w sobie, ponieważ na jutrzejszy dzień miałam mnóstwo materiału i bałam się, że nie dam rady. W dodatku moje oszczędności zaczęły się kończyć i nie miałam pojęcia co z tym zrobić. Tłumaczyłam sobie, że nie będę mieć czasu na pracę, bo niby jestem tak pochłonięta studiami, ale tak nie było. Sama przed sobą nie chciałam się przyznać do tego, że mi się zwyczajnie nie chciało. Słońce zawsze poprawia nieco samopoczucie, więc uznałam, że tymi zmartwieniami zajmę się dopiero wieczorem i idąc ścieżką prowadzącą do akademików ktoś przykuł moją uwagę. Nie mogłam uwierzyć, więc stanęłam w miejscu i zsunęłam okulary na nos. Siedział na oparciu ławki w swoich skórzanych spodniach i kurtce. Oczy miał zasłonięte okularami, a włosy podtrzymane bandamką. Palił leniwie papierosa i oglądał się za dziewczynami, cicho komentując je pod nosem. Chwilę zastanawiałam się co tu robi i czy mam podejść, w zasadzie to sama ze sobą toczyłam walkę, ponieważ jedna ja kazała mi do niego iść, a druga zaś podpowiadała bym ukryła się za drzewem i czekała aż pójdzie. Te myśli i tak straciły sens, bo jego głowa w momencie odwróciła się w moim kierunku i szybko zerwał się z ławki. Z każdym kolejnym jego krokiem moje nogi były coraz miększe, a ręce jakbym dopiero co wyjęła spod wody. Zbliżał się coraz szybciej, nie mogłam już ukryć się za drzewem, a szkoda.
- Wreszcie jesteś- odezwał się swoim niskim głosem. Wyrzucił niedopałek pod swoje kowbojki i jednym z nich zgasił go.
- Co ty tu robisz, Axl?- zaciekawiona spytałam.
- Kurwa, czekam na ciebie tu już od godziny- ciężko westchnął.- Ale przynajmniej pooglądałem sobie dobre towary- zażartował i sam się zaśmiał. Zdjęłam okulary i spojrzałam na niego wymownie. Szukałam w jego okularach oczu, ale nie potrafiłam się na nie natknąć.- Eve powiedziała mi gdzie cię szukać- wyjaśnił.
- To szukałeś mnie?- uniósł mi się lekko kącik ust.  Zrobiłam krok w przód, a on za mną. Szliśmy tą samą alejką, co szłam wcześniej.
- Obiecałaś zdjęcia nam przynieść- spojrzał na mnie spod okularów.- Nie przychodziłaś długo, więc sam postanowiłem przyjść i je wziąć.
 Zawiodłam się usłyszawszy te słowa. Kiedy go zobaczyłam łudziłam się, że przyszedł specjalnie do mnie, tak po prostu bezinteresownie, a okazało się, że tylko i wyłącznie po zdjęcia. Spuściłam wzrok i włożyłam ręce do kieszeni. Karciłam się w myślach, że za szybko sobie coś wyobrażam, a potem mam zawód, ale taka byłam i nie potrafiłam tego w sobie zmienić. Robiłam sobie złudne nadzieje i wyobraźnia śmiało ruszała kreując w głowie daleki plan na przyszłość. Axl już wielokrotnie udowadniał mi, że nasza znajomość jest czysto zawodowo- koleżeńska, chociaż to wydarzenie w kuchni...
 Czas stąpać twardo po ziemi, Joan - pomyślałam.
- Tak, przepraszam- przerwałam milczenie.- Miałam wiele rzeczy na głowie i czasu mi nie starczało, by wam je podwieźć- wytłumaczyłam się i otworzyłam nam drzwi do budynku. Dopowiedziałam, że mam je u siebie w pokoju i żeby poszedł za mną. Mieszkałam na trzecim piętrze z samymi dziewczynami z całego świata. Znajdowały się tam wszystkie rasy i spokojnie można było urządzić wybory Miss Universe, ponieważ każda z nich miała na swój sposób oryginalną i piękną urodę. Dlatego tylko po wejściu na moje piętro Axl co chwilę gwizdał z zadowolenia, a jego oczy zrobiły się jak pięć złoty. Dwie dziewczyny rozpoznały wokalistę i poprosiły o podpis na koszulce, jakże on był dumny wtedy. Przewróciłam oczami i zaprosiłam go do mojego pokoju. Madie nie było, ale ją można było tylko spotkać wieczorami, bo całymi dniami latała po zajęciach  i siedziała w bibliotece, by robić dodatkowe zaliczenia. Dawała z siebie więcej niż norma, ale popłacało jej to, a ja jej zazdrościłam takiej zawziętości i zaangażowania. Dowiadywanie się i zdobywanie wiedzy, to piękna rzecz, ale trzeba mieć w sobie ambicje i tą zawziętość, a mi jej niekiedy brakowało. Rudy rozglądał się po naszym pokoju i prześwidrował wzrokiem każdy zakamarek. Usiadłam przy biurku i z szuflady wyjęłam moja teczkę, w której miałam zdjęcia. Robiłam je w ciemni, kiedy tak naprawdę studentom nie można było do niej wchodzić, ale moje dobre relacje z profesorem Adamsem przydawały się. Zresztą, bardzo pochwalił mnie za nie i obiecał, że weźmie mnie do następnego projektu, bo bardzo dobrze spisałam się poprzednim razem i jego zdjęcia znajdą się na płycie Guns N'Roses. Nie oczekiwałam, że moje nazwisko pojawi się koło jego jako współtwórca zdjęć, ale jednak niewielkie rozczarowanie pojawiło się.
- Mogę obejrzeć?- wyciągnął rękę w moją stronę.
- Jasne, proszę- podałam mu wszystkie zdjęcia.- Są wasze.
 Usiadł na moim łóżku i w ciszy przeglądał zdjęcia. Jego twarz była nieruchoma, więc nie mogłam z niej wyczytać nic, co mogło wskazywać o opinii zdjęć. Przesiadłam się obok niego i przyglądałam się ponownie tym samym fotografią, które praktycznie oglądałam codziennie od momentu ich wywołania. Byłam z nich zadowolona, a szczególnie z ujęć z wokalistą i gitarzystą, których łączyła niezwykła chemia. Kiedy Axl do nich doszedł uśmiechnął się pod nosem i dłużej im się przyglądał niż pozostałym.
- Wiedziałem, że dasz radę- pochwalił mnie.- Są naprawdę zajebiste.
 Podziękowałam. Do tamtej pory nasze rozmowy były bardzo oficjalne, można było wyczuć moje spięcie i niezręczność, ale kiedy schował zdjęcia i zainteresował się moim małym zbiorem płyt to nasza rozmowa zmieniła zupełnie inny charakter. Rozluźniłam się, bo wreszcie mogłam z nim porozmawiać na temat, który doskonale czułam i razem dzieliliśmy nawzajem nasze poglądy dotyczące danego zespołu. Do pokoju zaczęło wpadać lekko różowo- pomarańczowe światło i dopiero wtedy zorientowałam się, że musi być późno. Axl leżał na moim łóżku i opowiadał mi jak Tom ich odkrył, jak bardzo byli szczęśliwi, ale mimo to od razu nie podpisali z nim umowy. Ulica ich nauczyła, że jeśli zdobyło się soczystą cytrynę, to trzeba ją wycisnąć do ostatniej kropli i oni tak robili. Ludzie z różnych wytwórń walczyli o nich, proponowali wystawne obiady z drinkami i za to wszystko płacili, a oni korzystali. Słuchałam tego z wielką ciekawością i sama śmiałam się z tych krawaciarzy. Coraz bardziej czułam się przy nim swobodnie, a czas leciał nam tak nieubłaganie, że za oknem zrobiło się całkiem ciemno, a my dalej w tej samej pozycji wciąż rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Pod koniec poczułam się przy nim na tyle swobodnie, że opowiedziałam mu moją historię z Oakland i sytuację rodzinną. Widziałam w jego oczach zrozumienie, a nawet współczucie.
- Dobrze się tu czuję, wiesz?- odparł.- Jest cicho, intymnie, a przede wszystkim czysto i nie śmierdzi- rozejrzał się po pokoju.
 W odpowiedzi uśmiechnęłam się i zapowiedziałam, że może wpadać kiedy tylko zechce, a było mi to na rękę. Wstaliśmy z łóżka i ubraliśmy kurtki by wyjść na zewnątrz na papierosa. Axl nie zwracał już takiej uwagi na dziewczyny, co wgłębi duszy cieszyło mnie. Staliśmy na zewnątrz i paliliśmy papierosy, kiedy podeszła do nas zdziwiona Madie. Naprawdę, jej mina była bezcenna. Dyskretnie puściła mi oczko, chociaż nie rozumiałam jej znaku, przecież nie wspominałam jej o mojej lekkiej fascynacji Panem Rosem. Wróciliśmy razem do pokoju i kontynuowałam moją pogawędkę z rudym, a moja współlokatorka uważnie przysłuchiwała się i niekiedy wtrącała się.
- Madie!- otworzyły się gwałtownie drzwi od pokoju.-Telefon do ciebie! Szybko!- dziewczyna o czarnej karnacji wykrzyczała.
 Koleżanka spojrzała na mnie i nerwowo zerwała się z krzesła. Pobiegła do telefonu zostawiając nas samych w pokoju. Na każdym piętrze znajdował się taki telefon, z którego można było korzystać, oczywiście za opłatą, ale ja nigdy z niego nie korzystałam. Wolałam przejść spacerem trochę dalej od akademika i rozmawiać spokojnie w budce telefonicznej niż na korytarzu pełnym nieogarniętych ludzi. Ciężko było także dostać się do niego, ponieważ dziewczyny widocznie ceniły sobie wygodę i kolejka do niego ustawiała się czasem dość długa. Od kiedy Madie wyszła niecierpliwiłam się i czułam, że stało się coś niedobrego. Siedzieliśmy w ciszy, chyba oboje to czuliśmy.
- O pierunie ognisty- powiedziała dziewczyna, kiedy wróciła do pokoju. Madie rzadko przeklinała, chyba tylko po alkoholu, a tak to miała swoje powiedzenia, które zastępowały przekleństwa.- Joan, zbieraj się szybko!- krzyknęła i zaczęła szukać swojej kurtki.
 Pytałam co się stało, ale usłyszałam tylko, że nie mamy na to czasu. Zebraliśmy się w trójkę i pobiegliśmy do mojego samochodu. Kazała mi jechać do Hellhouse.
- Jak to, kurwa, tam?!- oburzył się Axl z tylnego siedzenia.
- Właśnie: jak to, kurwa, tam?!- powtórzyłam zdenerwowana.
- Eve ma zjazd razem ze Slashem. Bełkotała, ale zrozumiałam tylko, że jest z nią źle i chce żebyśmy po nią przyjechały- wreszcie odpowiedziała.
- Spokojnie, jeśli jest ze Slashem, to nic się nie stanie. Oni często mają takie zjazdy, debile jedne, a potem wracają do normy i znowu ćpają- odparł ze spokojem i włożył do ust papierosa.
- Ej, nie palimy w aucie- rzuciłam.
 Widziałam w lusterku, że z powrotem schował papierosa i siedział cicho wyglądając za okno. Jak na złość podróż dłużyła nam się. Pod ich domem można było już z dala zobaczyć świecący się radiowóz policyjny. Rudy przeklną pod nosem i obiecywał, jak to zabije wszystkich po kolei. Wpadł w dużą furię i pierwszy wyleciał z samochodu z zaciśniętymi pięściami. Spojrzałyśmy na siebie z Madie i w jej oczach widziałam strach. Sama się bałam, ale nie wiem czego bardziej. Czy tego w jakim stanie jest Eve, czy może tego co się tam dzieje? Chyba tego i tego.
 Zamknęłam wóz i kroczyłyśmy ku ich domowi. Policjanci stali przed drzwiami i rozmawiali z Duffem i Axlem, który coraz bardziej był nabuzowany. Wahałyśmy się czy mamy tamtędy przejść, ale jednak stanęłyśmy przed ogrodzeniem i czekałyśmy. Mojej współlokatorce ręce się trzęsły, a potem wyznała, iż wcale tam nie chce wchodzić, bała się widoku Eve. Złapałam ją za rękę, i kiedy policjanci odjechali, a Axl nie rozmawiał już swoim głębokim głosem tylko o ton wyższy i bardziej zdenerwowany, podeszłyśmy do nich i weszłyśmy do domu.
 Nie było późno, ale dla nich wszystkich impreza była już zakończona. Pomieszczenie jak zawsze napełnione dymem pomieszanym z alkoholem i seksem. Nie zwracałam uwagi na półprzytomnych ludzi, którzy siedzieli, bądź leżeli, gdzie tylko się dało, ale przeszłam od razu do szukania Eve. Otworzyłam drzwi od tego samego pokoju, z którego ostatnim czasem wyciągałam ją siłą.
 Była tam, prawie naga. Leżała na łóżku trzęsąc się, cała blada w samych majtkach. Podeszłam do niej i chwyciłam ją za ramie, ale nie reagowała, dalej się trzęsła. Nie wiedziałam co mam robić, pierwszy raz widziałam coś takiego na oczy, bałam się, że mogła przedawkować. Odgarnęłam jej włosy z twarzy i klepałam po policzkach, ale to nic nie dawało. Wybiegłam z pokoju i rozglądałam się za Slashem, którego dojrzałam, jak palił spokojnie papierosa z piwem w ręcę. Zaczęłam go wyzywać w panice, że Eve leży nieprzytomna na łóżku. Madie tego słuchała z przerażniem i zakrywała oczy dłońmi, dlatego kazałam jej zostać w tym miejscu co stała i pod żadnym pozorem nie wchodzić do tamtego pokoju. Była najwrażliwszą osobą, jaką dotąd znałam i byłam pewna, że ten widok ją załamie. Wróciłam z kudłatym chłopakiem do pokoju, w którym była oaza spokoju, pełne opanowanie. Wziął ją na ręcę i kazał mi iść za nim do łazienki.
- Jak mogłeś do tego dopuścić!- krzyczałam na niego, gdy Eve leżała w prysznicu, a zimna woda oblewała jej ciało
- Co, kurwa, czy ona jest dzieckiem?! Mówiłem, że za dużo tego wzięła, a ona swoje- uniósł się. Moje wyrzuty tak działały na niego, że powoli jego oaza spokoju odpływała daleko stąd. Klepał ją po policzku coraz to mocniej.- Nie jestem za nią odpowiedzialny, rozumiesz? Każdy ćpa tyle ile może, ja wiem ile mogę wziąć- rzekł nieco spokojniej.
 Wiedziałam, że to nie jego wina. Przecież nie stał nad nią i nie kazał jej wstrzykiwać dodatkowej dawki, ale byłam na nią taka zła, że musiałam na kimś odreagować to. Po chwili ocknęła się, ale majaczyła. Nie pamiętam kiedy tak mi ulżyło, jak wtedy. Pod tym prysznicem leżała taka blada i nieprzytomna, iż już traciłam nadzieję na to, że się ocknie, ale udało się, żyła. Powoli dostrzegałam i dochodziło do mnie to, jak bardzo ci faceci są niebezpieczni, ich życie. Tak naprawdę to właśnie wtedy pierwszy raz stykałam się z narkotykami, taką ilością alkoholu i seksu, że przerażało mnie. Ten widok mnie przerażał. Z każdym nowym spotkaniem tych chłopaków czułam coraz większą sympatię do nich, ale jednak to obrzydzenie i strach...
 Zaniósł z powrotem Eve do łóżka i przykrył kołdrą. Nie chciałam jej tam zostawiać na noc, lecz nie miałam wyboru. W naszym akademiku zasady się zmieniały i po godzinie 23 nikogo nie można było przyprowadzać, a jak z Madie miałyśmy 'przemycić' półprzytomną dziewczynę? Nie wchodziło to w grę, dlatego poszłam naradzić się z moją współlokatorką.
- Nie możemy jej tutaj zostawić samej- szepnęła do mnie.
- Wiem, ale nie weźmiemy jej do siebie.
- Zostaniemy tu z nią- lekko uśmiechnęła się spoglądając na Duffa.
 Przymknęłam z rezygnacją oczy. Ciężko westchnęłam, bo brunetka stawiała mnie pod ścianą. Nie zostawiłabym samej Eve, a Eve razem z Madie, która jest delikatna, też bym nie zostawiła. Nie podobało mi się zostanie u nich na całą noc w środku tygodnia, tym bardziej że przypomniałam sobie o nadrobieniu materiału na dzień jutrzejszy. Ten dzień nie mógł być gorszy, chociaż... Był jeszcze gorszy, kiedy przyszła ta sama ładna brunetka, która po koncercie siedziała Axlowi na kolanach i masowała jego tors. Wtedy czułam dopiero, że ten dzień jest straszną masakrą.
 Po dłuższej chwili w domu zapanowała cisza i większość ludzi zniknęło. Steven z Duffem spali razem na kanapie, Izzy z nieznaną dziewczyną był zamknięty w osobnym pokoju, zresztą tak samo jak Axl i tamta brunetka, Madie spała na fotelu, a ja? Ja siedziałam przy stole kuchennym, który oświecała mi jedna słabo świecąca świeczka z piwem i rozmawiałam ze Slashem. On pił whiskey i zwierzał mi się ze swoich obaw. Jego przerażenie AIDS, przedawkowaniem i śmiercią było widoczne w jego oczach.
- Kurwa, czaisz?- kontynuował. Ślepo skinęłam głową.- Rucham, bzykam i pierdole te wszystkie laski, które nawet nie wiadomo czy wiedzą co to mydło. Jak ja mogę nie być zagrożony?- złapał się za głowę.- No jak kurwa? Pierdole to- wypił duszkiem ostatki alkoholu w szklance.
 Ja wypiłam łyk piwa i tylko udawałam, że łączę się z nim w bólu. Moje myśli były daleko od jego problemów, chociaż w innej sytuacji przejęłabym się tym i starała wytłumaczyć swoje racje, ale nie tym razem. W kółko myślałam o Axlu, który moją osobę miał gdzieś.
 Nad ranem, kiedy to słońce wychodziło zza horyzontu, moje oczy robiły się coraz cięższe. Powieki zamykały mi się na dłużej i dłużej, aż w końcu sama nie wiem kiedy, zasnęłam.


* Za jakiekolwiek błędy przepraszam- jestem tylko człowiekiem, zdarza się każdemu :)
* Jeśli czytasz, skomentuj! Daj znać, że dotrwałeś do końca oraz zmotywuj do pisania kolejnego rozdziału!
* Odpowiadam na każdy komentarz :)


Chciałam napisać ten rozdział szybciej, ale ostatnio mam naprawdę mało czasu dla siebie. Nawet przez tę świąteczną przerwę nie wiele zrobiłam. Mam maturę w tym roku i muszę spinać dupę, sami wiecie. Ale teraz czuję, że moja wena jest zawsze kiedy mam czas, dlatego chciałabym żeby kolejny rozdział pojawił się prędzej niż tydzień. 
Działamy! 

13 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział! Czytam Twojego bloga już dłuższy czas. Strasznie ciekawa fabuła. To jest jak narkotyk! Czytałam parę opowiadań o Gunsach, ale Twoje najbardziej mnie zaciekawia. Czekam na rozwój zdarzeń. Dzięki Tobie i paru innym autorkom zaczęłam sama pisać. Jakbyś mogła przeczytać, ocenić i polecić, co poprawić, byłabym w niebowzięta. To mi pomoże w pisaniu, jak i pomoże ogółem, bo też mam w krótce test końcowy (ale nie maturalny- do tego mam jeszcze dużo czasu). Tak czy siak pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://gunsitobogowierocka.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie dziękuję! <3 Przyznam, że sama z wielką niecierpliwością czekam na rozwój zdarzeń, haha :D Na pewno odwiedzę Twojego bloga i skomentuje!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. U mnie jest już następny rozdział :-D
      Mam nadzieję, że lepszy niż pierwszy ;-)
      Zapraszam serdecznie.
      http://gunsitobogowierocka.blogspot.com/2016/01/rozdzia-2.html?m=1

      Usuń
  2. Aaaaa świetny rozdział!Tak się cieszę że nie robisz przerw w dodawaniu...Okej no to przechodzę do rozdziału. Slash kurde nieodpowiedzialny jest i jeszcze tak spokojnie pali sobie papierosa a Eve ma odjazd... Yhm rozmieszylo mnie jego zwierzanie sie na temat AIDS. Co do Maddie to jest strasznie kochana i świetnie utożsamia się z Brooke jako bohaterką.Cierpliwie czekam na wątek jej wątek miłosny. Super ze Axl nawiązał taki kontakt z Joan ale jego późniejsze zachowanie tak jakby wszystkiemu zaprzeczalo (chodzi o tą brunetke)... Ogólnie to życzę natchnienia i czasu żeby to wszystko realizować. Jak obiecuję tak komentuje!
    Trzymaj się kochana buziaki :* -Twf-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ou, zawsze Twoje komentarze są przecudownie miłe <3 Cała właśnie akcja polega na tym, że Axl jest tak jakby dwojaki, a co dalej będzie to się okaże. Madie się rozkręca! hahah :D
      Cieszę się, że zawsze komentujesz, to motywuje :)
      Pozdrawiam ciepło! <3

      Usuń
  3. O kurde...Szczęka mi opadła.To chyba moj ulubiony rozdział! Zresztą nie wszystkie są cudowne.Juz się nie mogę doczekać na rozwój sytuacji między Joan i Madie a chłopakami!Ta sytuacja z Eve rozwalila wszystko.Oby na siebie uważała a Slash mógłby się troszkę bardziej przejąć.
    Widziałam tu niektóre wtracenia z biografi Gunsow np.o tym że Slash bal się tego AIDS itp. i strasznie mi się to podobało bo to opowiadanie sprawia wrażenie jakby działo się naprawdę
    Pozdrawiam :* Pisz tak dalej <3
    (To ta co jej przyjaciółka pokazała twojego bloga haha)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje serdecznie <3 Bardzo sie staram, zeby moje opowiadanie bylo tak chociaz w 80% fikcja, zeby jednak byly elementy z prawdziwego zycia Gunsow, mam nadzieje ze wychodzi :)
      Pisze dalej i mam nadzieje, ze rozdzial pojawi sie szybko :D
      Pozdrawiam, kochana! <3

      Usuń
  4. Cudeńko. Robi się coraz ciekawiej.Kocham Ciebie i twoje rozdziały...Aaa tak się cieszę!
    Życzę weny pozdrawiam :*
    Przepraszam za taki krótki komentarz ale niewygodnie pisze mi się na tablecie.
    :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ale sprzęt mi wariuje i nie chcący kliknelam drugi komentarz :/

      Usuń
    2. Krótkie komentarze są tak samo dla mnie znaczące, jak wszystkie inne :* Dziekuje, ze poswiecilas mi swoj czas na napisaniu komentarza! :) Mam nadzieje, ze wena bedzie, dziekuje! <3
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  5. Kiedy następny nie mogę się doczekać?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 Dziś późno jeśli mi się uda, a jeśli nie to jutro :)

      Usuń
  6. Uhm, przepraszam, że tak późno się tu zjawiam, ale zaręczam, że nie miałam ostatnio czasu. Wystawianie ocenek, u know.
    Ale jestem i komentuję!
    Rozdział jak zwykle świetny, uwielbiam to opowiadanie, naprawdę! Powtórzę się, ale zajefajnie prowadzisz akcję Joan-Axl, tu już się czytelnikowi wydaje, że dojdzie do jakiegoś bliższego kontaktu między nimi, a tu nic, nadal dystansik. Ale już mniejszy! No, w każdym razie podsycasz ciekawość i widząc, że wrzuciłaś nowy rozdział, zastanawiam się jak tym razem naszej głównej bohaterce (którą strasznie, strasznie lubię, za tą normalność właśnie) uda się zbliżyć do jej obiektu westchnień.
    Eve mnie tylko wkurwia, ale takie postacie też są w opowiadaniach potrzebne, znaczy się takie, które będą przesadzać i paprać się w tym bagnie. Znowu Madie jest ciut za delikatna. No ale to dowód na to, że idealnie potrafisz wszystko wypośrodkować.
    Fabuła coraz bardziej wciągająca, czekam z niecierpliwością na kolejny!

    A u mnie nowa notka pojawi się jakoś na tygodniu ;)

    OdpowiedzUsuń