17 stycznia 2016

It's So Easy: Rozdział VI

'Patience'



 Obudził mnie straszny ból. Dopiero kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że spałam na stole. Kark bolał mnie tak okropnie, że nie potrafiłam obracać głową w lewą stronę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam i przypomniało mi się wszystko. Zmieszałam się na samą myśl, że spędziłam w tym domu całą noc, chociaż twardo trzymałam pion i dopiero o świcie zasnęłam. Głód zmusił mnie do wstania od stołu i poszukaniu czegoś, co nadawałoby się do konsumpcji. Nie jadłam nic od wczorajszego obiadu i wszystko wskazywało na  to, iż nic nie zjem. W lodówce było tylko światło. A, jakbym mogła pominąć: jeszcze stał czteropak piwa. Analizując wczorajsze zdarzenie od razu zmartwiłam się o Eve. Przeszłam cicho do salonu, tak aby nikogo nie obudzić, ponieważ Madie z chłopakami smacznie spali na sofach, a następnie udałam się do pokoju Slasha. Oni także spali, chociaż długo stałam nad Eve i przypatrywałam się jej klatce piersiowej czy na pewno oddycha. Uspokoiłam się i chciałam jak najszybciej wrócić do akademika. Nie mogłam sobie wybaczyć tego, że nie nadrobiłam swoich materiałów na uczelnie, a dodatkowo nie poszłam na zajęcia. Byłam wściekła.
 Wróciłam do salonu i delikatnie głaskałam Madie żeby się obudziła, ale ona tylko przewróciła się na drugi bok. Kucnęłam przy fotelu zrezygnowana i zastanawiałam się co zrobić. Zza moich pleców usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i czyiś kroków. Chciałam się obrócić i sprawdzić kto to, ale ból karku radził mi zostać w pozycji, w której się znajdywałam.
- Nie śpisz?- usłyszałam. Poznałabym ten głos wszędzie, tylko on miał taki wyjątkowy. No, może jeszcze Steven Tyler.
- A gdzie miałabym spać?- podniosłam się i odwróciłam twarzą do niego.
 Wzruszył ramionami obojętnie i przeniósł się do kuchni. Poszłam za nim. Coraz bardziej mnie denerwował, kiedy był taki nijaki, a ja nie miałam na to wpływu. Usiadłam na krześle, na którym siedziałam wcześniej i patrzyłam co robi, a robił to samo co ja jeszcze kilka minut wcześniej. Otworzył lodówkę, trochę się nad nią zastanawiał i z trzaskiem zamknął. Przeklną pod nosem, że nigdy nic nie ma w tym domu i jest wkurwiony.
- Pojedziesz ze mną na zakupy?- zapytał.
- Ja?- ze zbyt przerysowanym zdziwieniem spytałam.- Jedź z tą dupeczką co przyszła wczoraj. Ja mam ważniejsze rzeczy na dzisiaj.
- Czy ty jesteś zazdrosna?- zaśmiał się i odpalił papierosa. Dmuchnął mi dymem w twarz.
- O co niby? O ciebie? Proszę cię, ledwo się znamy- kłamałam. Oj, jak bardzo skłamałam. Jasne, że byłam zazdrosna, za każdym razem jak widziałam go z tą dziewczyną, a to że znaliśmy się krótko, to dla mnie nie miało znaczenia. Podobał mi się, intrygował, chciałam to ja być tą brunetką.
 Nie odpowiedział nic tylko cwaniacko uśmiechnął się. Poprosiłam żeby chociaż mi kawy zrobił, ponieważ ostatnio ciężko mi sobie wyobrazić dzień bez kofeiny. A jeszcze rok temu jak tylko zamoczyłam usta w tej cieczy to chciało mi się rzygać, dziwiłam się jak można coś takiego pić. Potem zaczęliśmy rozmowę od tak, o niczym ważnym. Po prostu znowu rozmawiało nam się dobrze, nie znacząco od tematu. Do kuchni przyszedł Duff, który przysiadł się do nas i wypił mi połowę kawy. Wszyscy marudziliśmy, jak bardzo jesteśmy głodni.
- Zamawiamy pizzę!- krzyknął Steven, który w ręce miał telefon i wybierał numer z ulotki. Jego oczy były nienormalnie wielkie, a ciało całe buzowało i przebierał nogami w miejscu. Musiał być już naćpany, od razu było to widać.
- Kurwa, znowu...- jęknął Duff.- Chyba na trzeźwo tego nie przełknę.
 Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Ile to można pić? Tak dzień w dzień? Wyjął z lodówki ostatni czteropak i wziął dla siebie jedno piwo. Axl na niego burknął, że dzisiaj mają nagrywać w studio i mają być trzeźwi. Kolejno obudziła się Madie, która także narzekała na ból z powodu niewygodnej pozycji. Po godzinie przyjechały pizze i na sam zapach wszyscy pozostali wstali na nogi. Nawet Eve wstała, ale nie wyglądała zbyt dobrze. Była blada i niezbyt ogarniała co się dzieje. Madie patrzyła na nią spod byka. Jedliśmy jak dzikusy, naprawdę. To była walka kto najwięcej zdoła upolować kawałków, a to że każdy był głody, to rzucaliśmy się na jedzenie. Chłopaki byli bardzo podekscytowani z powodu nagrywania w tym dniu. Madie spoglądając na Duffa spytała się czy możemy jechać z nimi, a ja wlepiłam w nią wkurzony wzrok. Starałam się jej pokazać, że ja nie chcę jechać, ale była zbyt zapatrzona w blondyna. Oni oczywiście zgodzili się i po pół godzinie mieliśmy ruszać. Nie mogłam jej zostawić samej, taka solidarność jajników, jak to się mówi.
- Wypierdalaj stąd, szmato, jak ci się nie podoba!- wrzasnął Axl na dziewczynę, która wychodziła z jego pokoju jeszcze ubierając się. Płakała i wyzywała go od skurwysynów. Przeszła obok mnie rzucając mi szybkie spojrzenie.- Co się gapicie, kurwa?!- krzyknął do wszystkich i wyszedł przed dom.
 Byłam w szoku, ale Slash poklepał mnie po ramieniu i powiedział, że on tak zawsze. Miałam mieszane uczucia odnośnie ich wszystkich, lecz to nie był pierwszy raz kiedy je miałam. Bałam się, że powoli to mnie przerasta: te narkotyki i ich dzikość. Czułam też swoją nieświeżość, kolejny dzień w tych samych ubraniach, blech.
 Jechaliśmy ich furgonetką i Izzy kierował. Z tyłu chłopaki wesoło rozdzielali działki kokainy. Tym razem nie zaproponowali ani jednej z nas, w przeciwieństwie do alkoholu, który zawsze proponowali. Oczywiście, nie spróbowałabym tego. Przyglądałam się jak chłopaki wciągają biały proszek przez zwinięty banknot. Zerknęłam na Maddie, a ona na mnie, nasze spojrzenia były wymowne. Jej także nie podobało się to, co robili chłopaki. Izzy szybko zmieniał piosenki nagrane na kasetę i nucił pod nosem. Burknęłam do Madie, że spędzę tam dwie godziny i wracam do akademika uczyć się.
 W studio był Tom, którego poznałam przy sesji zdjęciowej, on także mnie poznał, oraz parę innych osób. Axl wyjął skręta i zaczął palić tłumacząc, że musi się wystarczająco odstresować przed sesją nagraniową. Usiadł obok mnie na kanapie i popatrzył mi w oczy. Jego już nie wyglądały tak samo jak rano.
- Chcesz?- wyciągnął w moją stronę.
- Nie, dzięki.
- Co, taka grzeczna jesteś?- prychnął.- Nie chcesz to nie, mała.
 Wkurzył mnie. Nie chciałam przed nimi nikogo udawać, ale poruszyło mnie to, że nazwał mnie grzeczną. Wcale nie chciałam za taką uchodzić. Lubiłam się zabawić, napić. Co do narkotyków byłam sceptycznie nastawiona, ale przecież to tylko trawka. Inna sprawa jest taka, że chciałam mu udowodnić, że nie jestem taka grzeczna.
 Nie będę wyglądać przecież jak Eve pomyślałam. Ona na pewno w tamten wieczór nie paliła trawy tylko ostro przyćpała. 
 Wzięłam od niego jointa, a właściwie to mu go wyrwałam, bo on dawno zabrał swoją rękę ode mnie. Paliłam może ze dwa razy w liceum w Oakland, jak to dzieciaki na imprezie. To było coś nowego co trzeba było spróbować. Poza tym, jak się nie spróbuję kiedy wszyscy próbują, to jest się lamusem, nie? Musiałam, robiłam to dla swojej dobrej reputacji, bo w liceum nie jest łatwo w tych warstwach społecznych. Zaciągnęłam się i długo trzymałam dym w płucach. Nie znałam się na tym, ale pamiętałam jak uczyli mnie chłopcy. Kiedy brakowało mi już tlenu to głośno wypuściłam powietrze. Powtórzyłam to jeszcze raz i oddałam Axlowi skręta. Powoli czułam działanie narkotyku i jak moje ciało przeszywa bezwład. Podobne do pierwszego papierosa z rana, ale jednak przyjemniejsze. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na rudego, który kończył palić. Patrzył mi głęboko w oczy.
- Wiem, że lecisz na mnie, nie musimy tego ukrywać dłużej- rzekł do mnie.
 Gdyby nie narkotyk, to wybiegłabym z pomieszczenia z wielkim burakiem i nigdy więcej nie pokazała mu się na oczy, ale było inaczej. Tak, zrobiło mi się niezręcznie, lecz nie miałam odruchu ucieczki. Oparłam się o brzeg kanapy i założyłam nogę na nogę. Coraz dziwniej się czułam.
- A skąd ty to wiesz?- spytałam kryjąc swoje zmieszanie. Zaakcentowałam zdanie ręką i podniesionymi brwiami.
- Widać. Więc nie udawaj takiej cnotki- puścił mi oczko i odszedł.
 Zamurowało mnie i widziałam, jak podchodzi do chłopaków. Dogadywali chyba ostatnie ważne kwestie. Potem zaczęli nagrywać po kolei sekcje. Siedziałam razem z moimi koleżankami, i co mnie dziwiło, tylko z nimi. Nie było żadnych nagich pań, które wyginały się na wszystkie możliwe strony. Słuchałam solówki Slasha i miałam ciarki na całym ciele, dziewczyny też. Rzadko kiedy się zdarzało bym miała ciarki nawet na głowie, a wtedy tak było. Zapomniałam o wszystkich swoich problemach: o pieniądzach, o tym że jestem w tyle z wykładem i całym materiałem. Nic się nie liczyło tylko błogi spokój i muzyka.
 Chłopaki nagrywali cały dzień i dopiero kiedy się ściemniło wyszliśmy. Widziałam w nich profesjonalizm i jeśli im nie pasował choćby jeden dźwięk, nagrywali wszystko od nowa. Była w nich zawziętość, ale z jaką miłością to robili. To płynęło z ich wnętrz, widać to było. Wracaliśmy z powrotem vanem i czułam, że narkotyk powoli opuszcza mój organizm, natomiast chłopaki co chwilę doładowywali się kolejnymi dawkami. Madie śmiało rozmawiała z Duffem lekko go kusząc, a ja jechałam wyglądając za okno.
 Wysiadłam z busa i czekałam na pozostałych. Axl kiedy wysiadł odsunął mnie lekko za ramie na bok. Poprawił swoją bandamkę, która opadała mu na oczy.
- Jebać to- zdjął ją i przewiązał sobie na ręce.- Zostaniecie u nas znowu, co?
- Nie- uśmiechnęłam się.- Mam jutro zajęcia i parę rzeczy do załatwienia, nie mogę.
 Ucieszyłam się kiedy zapytał. Po raz pierwszy dał mi znać, że jednak nie jestem tylko fotografką, która poza robieniem zdjęć jest jak powietrze. Przykro mi było odmawiając, ale już tamtego dnia czułam wyrzuty sumienia z powodu nie pójścia na wykłady. Byłam strasznie sumienną osobą.
- To może jutro odbiorę cię po tych twoich zajęciach?
- Jasne- wtedy naprawdę zaparło mi dech w piersiach. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział.- Bądź tam gdzie wczoraj o 15, ok?
 Ponownie popatrzył na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem. Zbliżył się do mnie i czułam jego oddech na mojej twarzy, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Musnął delikatnie moje usta, a następnie zatapialiśmy się w coraz to głębszy pocałunek. Jego język wirował razem z moim, czym podkręcił moje podniecenie, czułam mokrość w majtkach. Pocałunek nie był wulgarny, tak jak całował się z brunetką, ale zrobił to subtelniej, z większą pasją. Powiedział cicho, że przyjdzie po mnie i dołączył do chłopaków, którzy przekroczyli już dawno ogrodzenie.
 Moja współlokatorka stała z opadniętą dolną szczęką. Chciałyśmy zabrać Eve stamtąd, ale ona nie chciała. Bałyśmy się obie, że ponownie dostaniemy telefon od niej, albo co gorsza ze szpitala, że jest z nią źle. Była dorosła, odpowiedzialna sama za siebie, więc nie mogłyśmy jej do niczego zmusić. W drodze powrotnej opowiedziałam Madie o pocałunku w kuchni z Axlem i o 'randkę' następnego dnia. Pewnie dla niego to zwykłe spotkanie, ale dla mnie znaczyło dużo. I zrobiło mi sporą nadzieję.
 Wstałam przed czasem. Miękkie światło wdzierało się do pokoju przez nie do końca zasłoniętą roletę. Miałam dużo czasu w zanadrzu, dlatego leżałam na łóżku z rękoma splecionymi pod głową i myślałam o spotkaniu z Axlem oraz o naszym pocałunku. Wymyślałam w głowie wiele sposobów, jak przebiegnie spotkanie, ale byłam świadoma, że raczej nic z tego się nie wydarzy. Pomyślałam, iż tego dnia będzie piękna i słoneczna pogoda, co jeszcze bardziej poprawiło mi humor. Wyjęłam z szafki czarną spódniczkę, czarne rajtuzy i luźny T-Shirt z charakterystycznym logiem The Rolling Stones. Moja ulubiona. W łazience było już sporo dziewczyn, które robiły straszny harmider. Przepchnęłam się między nimi by umyć zęby i zrobić delikatny makijaż. Musiałam ładnie wyglądać, ale przy tym dalej zostawać tą samą Joan. Podobały mi się dziewczyny z koncertów, które były mocno pomalowane, ubrane na rockowo w skóry i przy tym wyglądały figlarnie i mocno. Sama bym nie potrafiła tak wyglądać i jeśli Axl umówił się ze mną z powodu 'randki', to nie wiem do teraz co on we mnie widział. Całkowicie odbiegałam od dziewczyn, z którymi się spotykali. Nawet ta jego brunetka była taka. Myśli zeszły mi właśnie na tę dziewczynę i pomyślałam, że może dlatego umówił się ze mną? Bo tej brunetce kazał 'wypierdalać', a ja przypadkiem, bądź nie, byłam cały czas w pobliżu.
- Wiecie, ten Slash jest cudowny! Na koncercie on jest taki seksowy i jeśli wpadnie mu się w oko, to bierze cię potem żeby wyruchać-słyszę jedną z dziewczyn. Akurat tuszowałam rzęsy i trafiłam tuszem do oka.
- Wiadomo, oni wszyscy są chętni. Ja to bym mogła z każdym, oni są boscy! A ten Axl... Co ja bym dała za randkę z nim!
 Dziwiłam się tym dziewczyną. Uśmiechnęłam się pod nosem i chciałam to skomentować. Mogłam się odezwać i pochwalić, że to ja idę tego dnia z tym rudowłosym wokalistą, o którym właśnie plotkowały. Ale one i tak by nie uwierzyły. Byłam skromną dziewczyną, ale muszę przyznać, że tamtego dnia wyglądałam pięknie. Dziewczęca spódniczka podkreślała moją talię i pokazywała nogi. Na nogach miałam mokasyny, takie jak wtedy się nosiło na wzór Michaela Jacksona. Madie kiedy mnie zobaczyła pozazdrościła mi wyglądu i randki. Może nie do końca randki, bo randka raczej jest wtedy jeśli obie strony twierdzą, że to randka, prawda?
 Pod koniec ostatnich zajęć niespokojnie wierciłam się na krześle. Wiedziałam, że jak wyjdę, to Axl będzie już czekał  i to sprawiało ekscytacje, ale także niepokój. Wykładowca zakończył zajęcia, a ja szybko spakowałam swój notes do torby, zarzuciłam ją i wyszłam jako pierwsza. Szłam przez  korytarz i moje dłonie oblewał pot. Nerwowo wytarłam je o spódniczkę i przyspieszyłam kroku. Był w tym samym miejscu co wtedy, ale nie siedział. Na sobie miał jeansowe spodnie, czarną koszulkę, jego głowę przykrywała bandamka a na nią czapka z daszkiem do tyłu. Z daleka wyglądał jak chłopiec z boiska, ale czym byłam bliżej widziałam lekki zarost i jego dziecinna twarz z daleka przeobrażała się w mocno zarysowaną, męską twarz. Niepewnie podeszłam do niego i przywitałam się, a on wdzięczył się uśmiechem. Spytałam dokąd idziemy.
- Idziemy się napierdolić, droga Joan.



* Za jakiekolwiek błędy przepraszam- jestem tylko człowiekiem, zdarza się każdemu :)
* Jeśli czytasz, skomentuj! Daj znać, że dotrwałeś do końca oraz zmotywuj do pisania kolejnego rozdziału! Tobie to zajmie 5 sekund, a dla mnie to znaczy wiele, uwierz.
* Odpowiadam na każdy komentarz :)


Chciałam rozdział napisać szybciej niż tydzień, ale niestety. Ciężko jest pogodzić wiele rzeczy w ciągu tygodnia. Zdradzę Wam, że w tym rozdziale wcale nie miało być tego pocałunku! Wciąż miałam Was trzymać w napięciu i już wklejam rozdział tutaj na bloga i czytam od nowa. Myślę sobie wtedy, że nie mogę być taka okrutna! Zrobiłam to dla Was, haha :) 

A tak na marginesie! 
Jutro kończę moje ostatnie naście :) I muszę się przyznać, że wcale mnie nie cieszy ta liczba, chcę wciąż mieć osiemnaście lat. Jest to najlepszy wiek, naprawdę. Nie jest się już dzieckiem, ale też dorosłym, więc ludzie nie oczekują od nas zbyt wiele, ale z każdymi urodzinami te oczekiwania rosną, a ja wcale nie chcę ich spełniać. Nieważne! Urodziny to najlepszy dzień w całym roku! 

Chciałam jeszcze podziękować Wam, kochani, za tak miłe komentarze, że chce wam się jednak poświęcić minutę i opisać Wasze wrażenia. Jest to dla mnie podbudowujące, miłe, a przede wszystkim świadomość, że nie piszę tego tylko dla siebie. 

1000 wyświetleń w ciągu miesiąca! Dziękuję! <333

Do następnego! <3

5 komentarzy:

  1. Orgazm.
    Tyle w temacie. Haha a teraz na poważnie. Po pierwsze to się baardzo ale to bardzo cieszę że wstawiłas wreszcie nowy rozdział. Jest absolutnie wyjebany w kosmos. Madie odważyła się gadać z Duffem moje gratulacje. Ale muszę stwierdzić że ten rozdział po prostu ukradł Axl:
    -Poranna gadka z Joan
    -Wybuch szału na tę brunetke
    -Sytuacja w studiu
    -I kur*a ten pocałunek
    Ah rozmarzyłam się...
    -No i randka dopiero sie rozpoczynająca
    Trudno mi nawet opisać słowami jak bardzo Cię kocham właśnie za ten pocałunek. Kurde dopiero 6(?) rozdział a już należysz do mojej top 5 blogów z FF. Więc ogólnie to dałaś popis dziewczyno i masz talent do pisania!!! Twoje opowiadanie bawi rozmarza nie nudzi i jest wyjątkowe♡♡
    A skoro dziś są twoje urodzinki to chciałbym Ci życzyć: dużo szczęścia, troszkę pieniędzy bo w sumie nie są najważniejsze, ocen i sumienności jak Joan, spełnienia wszystkich marzeń, rozwoju talentu, tonę weny i zajebistych przyjaciół! Kochana buziaki serdeczne!!! ♡♡ -twf-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku jak mi miło! <3 Tak się mega cieszę, że komuś sprawiam taką przyjemność przez moje pisanie <3 To dopiero akcja się rozkręca! :)
      Dziękuję serdecznie za życzenia, oby się wszystkie spełniły <3
      PS. Jeśli masz inne blog z ff o Gunsach możesz mi podesłać, chętnie inne poczytam :)

      Usuń
  2. Co tu dużo mówić. Rozdział jest zajebisty, aż głowa dymi! Po prostu brak mi słów. Nie umiem pisać komentarzy, ale muszę wyrazić swoje uznanie dla Ciebie! Wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach. Cudownie się to wszystko rozwija. Możesz napisać książkę, ja ją kupię, nawet jeśli miałabym wydać na nią ostatnie pieniądze! No i oczywiście wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, możliwości zobaczenia Gunsów na żywo (najlepiej tych młodych, dzięki podróżowaniu w czasie XD), dużo prezentów i wszystkiego ogółem co najnajnajlepsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czegoś takiego jak nieumiejętność pisania komentarzy, a przynajmniej ja nie dzielę komentarzy na kategorie, każdy jest dla mnie bardzo, bardzo ważny! :) Dziękuję za komentarz z książką, kiedyś to było moje marzenie, teraz trochę nie wierzę w to, ale no kto wie jak moje pisanie będzie się rozwijać i co przyniesie mi los :)
      Za życzenia także dziękuję, przemiło mi <3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. No, no, widzę, że akcja zaczęła się nam rozkręcać!
    Ta pewność siebie i pewnego rodzaju arogancja, jaka emanuje od Axla jest... cholera, zajebiście pociągająca XD
    Nie dziwię się Joan, że na niego poleciała!
    Mam tylko pewne obawy, że Rose wykorzystując fakt, że może sobie ją owinąć wokół paluszka pobawi się nią i... po jakimś czasie zostawi. Lub wymieni.
    Jeny, nie!
    Nie no, czuję, że szykujesz w tym opowiadaniu jeszcze wiele niespodziewanych zwrotów akcji, które do tej pory wychodziły Ci znakomicie.
    Naprawdę, kocham to opowiadanie i po każdym rozdziale czekam z ogromną niecierpliwością na nowy!
    Dlatego miejsce w mojej zakładce 'Polecam' należy Ci się jak najbardziej, haha.
    A! No i spóźnione NAJLEPSZEGO! Mnóstwa zajebistych koncertów, pełno niezapomnianych chwil, wiecznej weny do pisania i czego tam sobie tylko wymarzysz. Buźka! :*

    PS: U mnie nowy ;)

    OdpowiedzUsuń