My Michelle
Opornie otworzyłam powieki. Pierwsze co zwróciłam uwagę na niewielki zegarek wiszący przy łóżku. Nie spałam wiele, bo wskazówki zegara pokazywały parę minut po dziewiątej. Nigdy nie potrafiłam wyspać się i czuć komfortowo w cudzym łóżku. Spojrzałam na leżącego obok Axla. Znowu widziałam jego niewinny wyraz twarzy w czasie snu o poranku. Wypiłam sporo poprzedniego wieczoru, lecz byłam całkowicie świadoma tego, co zaszło. Nie dręczył mnie kac, ale wiedziałam, że jak wstanę z łóżka poczuję się o wiele gorzej. Przymknęłam oczy i próbowałam odtworzyć wszystko po kolei co zaszło w tym pokoju. Lekko się uśmiechnęłam, nie żałowałam, aczkolwiek byłam zła, że zbyt szybko na to pozwoliłam. Miałam obawy odnośnie zachowania Axla. Bałam się, że wszystko może się popsuć między nami, że może potraktować mnie jak zwykłą laskę z imprezy, a może... wyjść z tego coś fajnego? Z gardziłam się za tą ostatnią myśl. Nie oszukiwałam się, że facet leżący obok mnie jest skłonny do stałego związku i romantycznych randek, których oczekiwałam, ale łudziłam się, że może jednak. W końcu nie miałam okazji poznać go od strony związków i nie wiedziałam jaki jest pod tym względem. Nadzieja umiera ostatnia.
Ubrana byłam w jego koszulkę, która zasłaniała mi uda. Nie byłam wysoka, niewiele więcej niż 160 cm. W czasach szkolnych strasznie mi to przeszkadzało. Która dziewczyna nie chciałaby mieć długich, zgrabnych nóg? Z czasem mi przeszło i zaakceptowałam swój niski wzrost, a nawet widziałam w nim więcej plusów niż minusów. Cóż, długich nóg nie mam, ale za to mogę nosić wysokie obcasy bez obaw o partnera.
Ostrożnie usiadłam na skraju łóżka przygotowana na kręcenie się w głowie. Tak, kręciło mi się w głowie i to cholernie, a mój brzuch zaczął głośno krzyczeć domagając się jedzenia. Chwilę zastanawiałam się czy ubrać się, ale w tym domu nie ma tajemnic. Pewnie i tak wszyscy wiedzieli, że ja i Axl robimy to i to, wtedy i wtedy. Wyszłam z pokoju odziana tylko w koszulkę z wulgarnymi słowami i poszłam do kuchni. O tej godzinie Hellhouse był chyba najprzyjemniejszy: cisza, spokój, nie śmierdzi. Syf jednak był po wczorajszej imprezie i nie miałam zamiaru tego sprzątać. Duff jak zgrabnie zmanipuluje Madie, to ona to zrobi jak wczoraj. Właśnie! Wtedy dotarło do mnie co wczoraj zaistniało między nią, a blondynem. Prawiłam jej kazania i pilnowałam jak cnotki, a sama w między czasie... Eh, zdawałam sobie z tego sprawę. Byłam ciekawa jej reakcji na to, a zarazem opisu swoich wrażeń. W tym domu nie ma co liczyć na jedzenie, ale przynajmniej nalałam sobie szklankę zimnej wody.
- W szafce nad tobą jest witamina C, powinna ci pomóc- usłyszałam przyjemny głos Stevena.
- Hej, Steven- odwróciłam się i uśmiechnęłam.- Chcesz też?
- To na mnie nie działa. Zaraz walnę sobie coś poprawiającego moje samopoczucie.
Domyśliłam się, że chodzi mu o narkotyki. Tabletkę rozpuściłam w wodzie i wypiłam wszystko duszkiem. Steven patrzył na mnie jakby coś chciał, ale się bał.
- No powiedz to- dodałam mu otuchy.
- Wiesz... Ty jesteś taka fajna z Madie i... Nie macie tam więcej takich dziewczyn? Mogłabyś zaprosić wszystkie do nas na imprezę. A dzisiaj mamy koncert! Przyjdziesz z jakimiś?
Roześmiałam się. Odpowiedziałam, że zastanowię się nad tym. Nalałam jeszcze wody z rozpuszczoną witaminą i wróciłam do pokoju rudego. Nie wiedziałam czy na niego też to nie działa jak na Stevena, ale liczył się gest. Jeszcze spał i wcale mnie to nie zdziwiło. Odnalazłam swoje ubrania i przebrałam się. Czułam się nieco niekomfortowo z racji wczorajszych ubrań, które przesiąknięte były dymem papierosowym i alkoholem, który widocznie musiał się rozlać na moją bluzkę. Włosy też miałam już nieświeże, więc związałam je w wysoki kucyk. Zostawiłam Axlowi szklankę wody przy łóżku i wyszłam z pokoju w nadziei, iż Madie już nie śpi. I nie spała. Była tam, gdzie ja jeszcze parę minut wstecz. Siedziała przy stole i paliła papierosa. Nie widziałam jej wyrazu twarzy, ale już zdążyłam ją na tyle poznać, że mogłam sobie go wyobrazić. I nie był radosny.
- Hej, słodka- przywitałam ją miło i usiadłam na przeciwko.
Miała identyczną minę, jaką sobie wyobraziłam. Nie odpowiedziała ani nawet się na mnie nie spojrzała. Ciężko westchnęłam. Obawiałam się tego, że na drugi dzień będzie żałowała swoich czynów z wczorajszego wieczoru. Chciałam ją uchronić i próbowałam, więc nie mogłam sobie nic zarzucić jako przyjaciółka.
- Hej, Madie- powtórzyłam głośniej i ostrzej.
Wbiła wzrok we mnie. Pusty wzrok.
- Joan... Co to się stało- jęknęła.
- Ostrzegałam Cię.
- Tak, wiem- przytaknęła.- Mogłaś mnie jakoś inaczej powstrzymać... Rzadko piję, straciłam panowanie!
Zrobiłam na nią duże oczy. Ja miałam ją powstrzymać? Chciałam, próbowałam. Wyczułam w jej głosie pretensje, których nie powinna mieć do mnie.
- Obwiniasz mnie? Jesteś dużą dziewczynką, Madie- odparłam oschło.- Jeśli nie umiesz pić, to nie pij, a to że przeruchałaś się z Duffem, to jesteś sama sobie winna. Chciałam temu zapobiec.
- Widocznie nie wystarczająco! Jak ja teraz...- urwała. Jej oczy zrobiły się szklane. Założyła swój błękitny sweterek i wyszła z Hellhouse.
W dalszym ciągu nie czułam się winna. Niby czemu? Nie miałam ku temu powodów. A zresztą, ja też byłam pijana i przespałam się z jednym z nich. Czułam do kogoś pretensje? Jasne, że nie. Pijemy na swoją odpowiedzialność. A noc z Axlem... to była najlepsza noc w moim życiu. Przeżyłam niesamowite emocje i miałam zamiar przeżyć je jeszcze wiele razy. Wróciłam do pokoju rudego i zastałam go na podłodze gdzie robił pompki. Uśmiechnęłam się cicho chichocząc, by zwrócić na siebie uwagę. Popatrzył na mnie, ale nie przerywał swoich ćwiczeń i przeszedł do intensywnych brzuszków. Usiadłam na łóżku i bacznie mu się przyglądałam. Kiedy skończył, poklepał się po brzuchu i wypił wodę ze szklanki, którą mu przyniosłam.
- Pojedziesz z nami dzisiaj do studia?- zaproponował.
Pomyślałam, że czemu nie. Chciałam tylko wziąć szybki prysznic i przebrać się w świeże ubrania. Te przesiąkły mi tak dymem, że robiło mi się niedobrze. Axl zgodził się pojechać ze mną do akademików i poczekać na mnie. Usiadł obok i dotknął moich piersi. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem i oczekiwaniem co dalej, a on zdjął mi koszulkę i popchnął gwałtowanie. Przylegał na mnie swoją gołą klatą. Był strasznie gorący po tych ćwiczeniach. Całowaliśmy się namiętnie i na samą myśl o powtórce z wczoraj robiło mi się coraz mokrzej.
- Jedziemy!- do pokoju wszedł Slash. Nie był skrępowany widokiem mnie bez koszulki ani zaistniałą sytuacją. Posłał nam tylko głupi, znaczący uśmieszek i wyszedł.
Domyślałam się, że pewnie nie pierwszy raz widział Axla w takiej sytuacji i zrobiło mi się przykro. Wysunęłam się spod niego i założyłam swoją koszulkę. Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem i podniosłam z łóżka. Uśmiechnął się do mnie.
- Jedź z nimi, ja pojadę do siebie- odparłam.
Miałam nadzieję, że odpowie 'nie, pojadę z tobą i potem razem do nich pojedziemy'.
- Okej- odpowiedział i odpalił papierosa.
Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro. Mieć oczekiwania i nadzieję, to coś najgorszego. Co ja sobie wyobrażałam? Tak, wyobrażałam sobie, że teraz będzie piękna sielanka i będziemy nierozłączni. Zebrałam się do wyjścia.
- A buziaka nie dostanę na pożegnanie?- spytał, kiedy byłam już przy wyjściu z jego pokoju.
Pocałowałam go i włożyłam w to wszystkie swoje uczucia i emocje, żeby wiedział, że żadna dziwka nie zrobi tego jak ja. Nie patrząc już na niego wyszłam. Rzuciłam do chłopaków szybkie 'cześć' i odjechałam. Swoją drogą, to dawno mnie nie było na uczelni, zdawałam sobie z tego sprawę, ale nie miałam tego dnia ochoty na nadganianie moich zaległości. Wróciłam do kampusu, który o tej godzinie był prawie pusty. Zastanawiałam się czy Madie jest w pokoju czy poszła w pośpiechu na zajęcia. Wyjęłam swój bagaż i powędrowałam ku swojego akademika. Cieszyłam się, że jest tak pusto, nie miałam ochoty nikogo spotkać. Pokój był pusty, więc moja współlokatorka sumiennie poszła na zajęcia. Jedyne co wtedy chciałam zrobić, to pójść pod prysznic i odpocząć w łóżku.
Obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami. Mruknęłam pod nosem i zakryłam kołdrą twarz, lecz ktoś mi tę kołdrę wyrwał. Spojrzałam w górę i zobaczyłam dziewczynę, która rano mnie ochrzaniała za to, że się z kimś przespała. Znowu mruknęłam.
- Jo', przepraszam- zrobiła słodką minę i usiadła obok mnie.- Wiem, że sama sobie jestem temu winna. W sumie... Fajnie było, nie ma co płakać- uśmiechnęła się.
Niby tak, nie ma co płakać. Ja też jeszcze niedawno nie żałowałam nocy z Axlem, ale po wejściu Slasha coś we mnie pękło. Poczułam się jak jedna z jego dziwek, to mnie zabolało. I mimo, że to była najlepsza noc w moim życiu, to jednak mnie bolała ta myśl. Traktował mnie z uczuciem i dbał o mnie, ale nie wiedziałam czy dla innych też taki nie był.
- Nie ma sprawy- odwzajemniłam uśmiech i chciałam odzyskać swoją kołdrę.
- To zbieraj się, bo idziemy na ich koncert do klubu- podniosła się.- No nie patrz tak na mnie! Będzie fajnie- puściła mi oczko i odwróciła się by wybrać strój.
- Nie masz ich dość? Rano jeszcze płakałaś, a teraz znowu chcesz do nich iść?!
- Grają zajebiście, sama wiesz. Ich koncerty to jest coś niesamowitego, a widok Duffa to tylko dodatek- wyszczerzyła się.- Ja mu jeszcze pokażę! Muszę dzisiaj wyglądać jak milion dolarów- powiedziała to bardziej do siebie i przymierzała kolejną bluzkę.
Sama nie wiedziałam co mam zrobić. Wciągnął mnie świat Gunsów, ale rozum podpowiadał, że powinnam sobie dać chociaż przerwę od nich, zająć się swoimi studiami, które zaniedbywałam. Moją pasję, którą była fotografia także. Mój ukochany canon leżał od parunastu dni całkowicie nieużywany. I wtedy postanowiłam, że pójdę na ten koncert. Chciałam się pobawić, zobaczyć chłopaków, a w szczególności Axla, ale uznałam, że będę tam pod przykrywką robienia zdjęć. Koniec z uczuciami do rudego! Chciałam związku, a nie przygód. Byłam już długi okres sama, brakowało mi bliskości i poprzedniego wieczoru dałam się ponieść. Ale to był jedyny incydent, obiecałam to sobie.
Szłam zadowolona z Madie do klubu w centrum LA. Na ulicach było mnóstwo młodzieży, którzy szli w tym samym kierunku. Robił się szum wokół Guns N'Roses. Byłyśmy rozbawione słysząc od przechodniów historię o chłopakach, a jeszcze bardziej kiedy napalone dziewczyny nakręcały się na nich. Madie miała dwa bilety dla nas, więc czekałyśmy tym razem przed klubem jak reszta fanów. Kolejka była spora, każdy się pchał i przepychał. Dopiero po godzinie weszłyśmy, a w środku było tyle ludzi, że ledwo dało się oddychać. Byłam zachwycona tym, jak szybko ten zespół zyskuje sławę. Trzymając się za ręce, zgrabnie przepchałyśmy się na przód. Wyjęłam aparat i starałam się uchwycić panujący szał. Najpierw nikt nie zwracał uwagi na spóźnienie zespołu, ale po kolejnej godzinie wszyscy zaczęli głośno krzyczeć i domagać się koncertu.
- Jesteście, kurwa, gotowi?!- krzyknął Axl.
Chłopaki wyszli na scene chwiejnym krokiem. Slash przytrzymał się wzmacniacza i odpalił papierosa. Duff był w podobnym stanie, ale na dłużej potrafił zachować pion. Nikt z nich nie zauważył początkowo, że jesteśmy pod sceną. Koncert rozpoczął ostry i charakterystyczny riff Slasha. Śpiewałyśmy z Madie i w rytm muzyki przebierałyśmy nogami. Wzrok wokalisty nagle zatrzymał się na mnie. Przytrzymał przez chwilę kontakt wzrokowy, a następnie wrócił do swoich ruchów tanecznych przy mikrofonie.
W czasie krótkich przerw między kolejnymi piosenkami chłopaki popijali wódkę i przepalali papierosy. Było coraz mniej czym oddychać, a pot czułam w najdziwniejszych miejscach na moim ciele. Slash miał najwięcej fanek, które wyrywały się spod sceny tylko po to, by go dotknąć. On z nimi flirtował i wypatrzył sobie ładną brunetkę. Pod koniec koncertu dostali ogromne brawa i piski. Slash rzucił w publiczność swoją kostkę, a Axl pożegnał fanów dodając na koniec:
- A ciebie, Joan, chcę widzieć za kulisami! Stęskniłem się za twoimi cyckami- puścił mi oczko i opuścił scenę.
Zrobiłam wielkie oczy do Madie, która była rozbawiona tym tekstem. Nie wiedziałam czy mam się także zaśmiać czy raczej być wkurzona i wracać do domu. Stwierdziłam, że jeśli już tam byłam i miałam dość dobre zdjęcia z koncertu, to mogę jeszcze porobić za kulisami. Gunsi nie byli w najlepszym stanie, ale to właśnie oni, tacy byli.
Wchodząc do pomieszczenia, w którym ekipa bawiła się po koncercie było mnóstwo osób. Techniczni, znajomi zespołu i jakieś dziewczyny, którym udało się dostać na after. Weszłyśmy niezauważalnie i już od progu zaczęłam robić zdjęcia. Odszukałam szybko Axla, chciałam się upewnić czy nie zabawia się już z jakąś dziewczyną. Siedział obok jakiś nieznanych mi chłopaków i pił piwo. Madie od razu podeszła do Duffa i usiadła między nim a dziewczyną, ale jemu to widocznie nie przeszkadzało. Ucieszył się na jej widok, a może na wspomnienie poprzedniej nocy. Oboje poparzyli na mnie i blondyn głośno zawołał mnie. Zwrócił tym samym uwagę rudego na mnie. Usiadłam obok Duffa i wzięłam od niego papierosa. Stresowałam się przed rozmową z Axlem, nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Odwróciłam się i jego już nie było przy kolegach. Poczułam niepokój i szybsze bicie serca.
- Dobrze cię widzieć- poczułam jego dotyk na ramieniu.
Spojrzałam na niego z dołu, a on złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Nie opierałam się, nawet nie miałam czasu kiedy, ponieważ wszystko działo się tak szybko. Wyszliśmy z ich pomieszczenia i weszliśmy do pokoju na końcu. Domyślałam się, że była to garderoba tancerek, które występowały w tym klubie.
- Co my t...
Przerwał mi pocałunkiem. Nie był delikatny jak poprzedniego wieczoru, wręcz przeciwnie. Czułam od niego jeszcze tę energię z koncertu i to właśnie ona chyba powodowała w nim to nabuzowanie. Przywarł mnie do ściany i ściągnął bluzkę. Był napalony i to ostro, a mi się to udzielało z każdym kolejnym jego dotykiem. Oszalałam dla niego, całkowicie zgłupiałam. Ale czułam magię między nami, wiedziałam, że ona jest.
* Za jakiekolwiek błędy przepraszam- jestem tylko człowiekiem, zdarza się każdemu :)
* Jeśli czytasz, skomentuj! Daj znać, że dotrwałeś do końca oraz zmotywuj do pisania kolejnego rozdziału! Tobie to zajmie 5 sekund, a dla mnie to znaczy wiele, uwierz.
* Odpowiadam na każdy komentarz :)
Przepraszam Was!
Wiem, że teraz bardzo rzadko dodaję, o wiele rzadziej niż kiedyś. Jedyne czym mogę się tłumaczyć to matura, którą muszę połączyć z życiem prywatnym.
Musicie być wyrozumiali :(
Proszę bądźcie dalej ze mną i motywujcie do działania!
Wow...namiętność, wszędzie namiętność... ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle super. :D To prawda, nie jest idealnie, ale...kurde, strasznie to wciąga. ;)
Oby Steven znalazł sobie super koleżankę :)
Ciesze sie, ze wciaga <3 No byle Steven znalazl hahah
UsuńDziekuje za komenatrz :*
No, no, zaczęłam dostrzegać, że nasza główna bohaterka ma całkiem niezły charakterek i wcale nie jest taka grzeczna i wiecznie uprzejma, jak na początku mogło mi się zdawać. Zgadzam się z nią, że Mad nie ma prawa mieć do niej pretensji, naprawdę była na tyle pijana, żeby ani trochę się nie kontrolować? Zostawię to bez komentarza.
OdpowiedzUsuńW każdym razie miło widzieć, że Duff wreszcie zaczął ją dostrzegać i chyba ją polubił. Miejmy nadzieję, że nie jest to tylko sympatia do jej ciała.
Dalej... Axl, Axl, Axl. Cwaniak, ale jak tu takiemu odmówić, nie? Nie mam pojęcia w jakim kierunku pójdzie ich znajomość, ale tak jak już chyba pisałam, nie mam zamiaru zgadywać. Podoba mi się fakt, że fabuła nie jest łatwa do przewidzenia! Dlatego mega mnie korci, żeby przeczytać już kolejny rozdział. Wstaw go w miarę szybko, hm? *maślane oczy*
Podsumowując - kocham to opowiadanie!
PS: U mnie nowy ;)
http://appetite-for-gunsnroses.blogspot.com/2016/03/wake-up-time-to-die-33_30.html
Dziekuje kochana!! <333 Chce wlasnie sprawic by relacja Axl- Joan byla niee do przewidzenia i troche trudna, skomplikowana. Ciesze sie, ze odbierasz to opowiadanie tak jak ja bym chciala!
UsuńJa u Ciebie tez czekam na nn! Dziekuje i pozdrawiam <3
http://appetite-for-gunsnroses.blogspot.com/2016/04/wake-up-time-to-die-34.html ;)
UsuńNie podoba mi się trochę postępowanie Joan 😧 Ale rozdział oczywiście cudowny i jestem zachwycona ❤❤❤ czekam na więcej ! (Przepraszam za taki nijaki komentarz)
OdpowiedzUsuńJoan troche sie pogubila i ma walke serce- rozum, ktora przegrywa rozum i troche robi glupt. Paradoksalnie jest swiadoma tych glupot i dalej w to brnie, ale wlasnie to jest urok tego wszystkiego i o to w tym chodzi :D
UsuńDziekuje za komentarz, doceniam <333
Docieram tu zapewne bardzo późno, ale lepiej późno, niż wcale, ha!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że bardzo ciekawe opowiadanie, jak już zostało to wspomniane wiele, wiele razy masz fabułę nie do przewidzenia, co jedynie powoduje, że czytelnik aż pochłania, wręcz zjada ten tekst oczami, byleby tylko dojść do jakiegoś kulminacyjnego momentu.
Joan jest osobą, którą jednocześnie można kochać i nienawidzić. Kurczę, podoba mi się akcja na torze ona i Axl. Tylko kiedy coś więcej między nimi?
Pisz dalej, spełniaj się i realizuj. Życzę dużo weny i zapraszam do mnie, ja natomiast zostanę tutaj na dłużej. ;)
patienceinourhearts.blogspot.com